Fot. WOJCIECH STROZYK/REPORTER
Reklama.

"Gazeta Wyborcza" opublikowała zapis rozmowy dwóch sędziów z Rzeszowa: Grzegorza Zarzyckiego i Zygmunta Dudzińskiego. Z nagrania wynika, że Stanisław Piotrowicz usiłował namówić jednego z nich na to, by pomógł jego córce zdać egzamin. Miał zaznaczyć w teście odpowiedzi, których nie znała.

– Jak nie będzie wiedzieć, toby zostawiła tam miejsca wolne, proszę tam – mówi – proszę przejąć tę pracę i pouzupełniać. Taka była mniej więcej prośba z wytycznymi – mówi sędzia Zarzycki na nagraniu.

Niestety, coś nie pykło. Sędzia nie chciał z jakiegoś powodu popełnić przestępstwa i do sfałszowania egzaminu nie doszło. Sędzia zastanawia się też, jak miałoby to w ogóle wyglądać. Tłumaczy, że musiałby jednocześnie sprawdzać pracę i uzupełniać pytania przy wielu świadkach. Okazało się bowiem, że córka ówczesnego senatora Piotrowicza miała przedostatni wynik z egzaminu i nie odpowiedziała na połowę pytań.

W oświadczeniu przesłanym do mediów przez biuro prasowe Trybunału Konstytucyjnego czytamy, że "okoliczności przytoczone w pytaniach, a dotyczące egzaminu na aplikację sędziowską nie polegają na prawdzie, są wręcz insynuacją".

Stanisław Piotrowicz nie jest już senatorem PiS. Jest tylko sędzią Trybunału Konstytucyjnego.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.