
– Czy zarzuty są adekwatne? Czy chciałby Pan, żeby prokuratura wycofała zarzuty? – pyta redaktorka BBC.
– Jestem katolikiem i oczywiście w związku z tym jestem gorliwym „obrońcą życia” i przeciwnikiem aborcji – odpowiada prezydent, któremu, najwyraźniej, zaciął się skrypt, bo zamiast udzielić odpowiedzi na zadanie pytanie, chwali się swoim wyznaniem.
Okazuje się, że ochrona życia nie obejmuje życia kobiet umierających w trakcie ciążowych powikłań, bo ich życie nie jest tak istotne leksykalny fikołek określający „życie dzieci nienarodzonych”. Milsze mu rozkoszne milczenie zygot niż zwerbalizowany protest żywych kobiet, więc bez żenady chwali się odbieraniem prawa do samostanowienia na łamach BBC, bo przecież jest katolikiem, a to, najwyraźniej, gotowa odpowiedź na wszystko.
– Ale to pytanie o prawo i to, jak jest stosowane w Pana kraju. Czy to adekwatne, że w Pana kraju aktywistka po raz pierwszy może trafić do więzienia?
– W Polsce to Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie, a nie polski parlament – wydukał prezydent, bo przecież czemu miałyby go obchodzić umierające obywatelki i to, że jedynym osobom, które mają odwagę pomóc, grozi pozbawienie wolności?
Na szczęście Duda uspokaja reporterkę BBC – wspomina, że przecież nigdy nie ukrywał, że nie podoba mu się myśl o tym, że kobiety miałyby same decydować o swoich ciałach. A, jak wiadomo, osobiste przekonanie na jakiś temat powinno warunkować prawo, więc czym prędzej prosimy o uzupełnienie Konstytucji RP o zakaz żywienia się czosnkiem, mięsem i tego typu bzdurami na temat aborcji.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.