Ultrasi "Znachora" szykują pozew. "Wysoki sądzie, to nie jest profesor Rafał Wilczur"
Paweł Mączewski
02 lutego 2023, 12:38·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 02 lutego 2023, 12:38
Prawdziwi fani kultowej produkcji z 1981 roku są oburzeni doniesieniami o nowej ekranizacji powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. "Nikt tego nie chciał i nikt tego nie potrzebuje" – tłumaczy przedstawiciel ultrasów, którzy zapowiadają, że pójdą z tym do sądu.
Reklama.
Reklama.
"Proszę państwa, wysoki sądzie, to Leszek Lichota jako Rafał Wilczur" – ogłosił Netflix. Nowy "Znachor" ma trafić na platformę pod koniec roku.
Ogłoszenie nie wszystkim jednak przydało do gustu.
– To skandal i jawna prowokacja! Jest tylko jeden profesor Rafał Wilczur i jest nim Jerzy Bińczycki – tłumaczą nam fani wcześniejszej ekranizacji. – Czy ktoś uważa, że trzeba poprawić obrazy Matejki lub namalować nową Damę z gronostajem? To dlaczego chce się ingerować w dzieło, które jest już kompletne?
Fani filmu zarzucają producentom kłamstwo i zamierzają udowodnić przed sądem, że to nie jest profesor Rafał Wilczur.
W uzasadnieniu pozwu można przeczytać, że "nowa wersja Znachora stwarza realne ryzyko powstania dwóch frakcji fanów, a remake może zniszczyć rodziny i związki". – Nie szarga się świętości – podkreślają ultrasi.
Fani filmu z 1981 roku są pewni wygranej.
Podobno mają kilka milionów świadków, którzy na własne oczy widzieli pierwszego "Znachora" co najmniej kilkadziesiąt razy: głównie w majówki, Wielkanoce i Boże Narodzenia i inne wolne od pracy święta.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone, ale na Netflksie naprawdę pojawi się nowa wersja "Znachora".