– Nazywam się Rysiek, ale możecie mówić mi Riki. No nie narzekam, jest gites majonez gitara kurde faja. Macie poratować szlugiem? – mówi nam mężczyzna, który zamieszkał w jednym baraków przy ul. Józefa Czyżewskiego w Gdańsku.
Każdy domek ma 52 m² i składa się z dwóch modułów o powierzchni 26 m². Cena jednego budynku wynosi 545 tys. zł. Nasz rozmówca nadzieje jednak dogadać się z deweloperem na transakcję barterową. – Oni mi domek, a ja im korzystną zniżkę na kupno mojego towaru – tłumaczy Riki.
– Jestem drobnym przedsiębiorą. Można powiedzieć, że pracuje zdalnie, dlatego potrzebuję wolnej przestrzeni na magazyn... do magazynowania rzeczy – przyznaje mężczyzna, który jest jednym z trzech CEO w swojej własnej trzyosobowej firmie. Zapytany o zalety TriCity Park Village odpowiada:
– Kiedyś miałem zwyczaj strasznie chlać. Paliłem też blanty do piątej rano. Film mi się potem urywał, jak leżałem w rurze i potem krzyż mnie napie*dalał – przyznaje Riki – Teraz też chleję i palę, ale w baraku o wiele cieplej niż na dworze. Poza tym deszcz nie pada mi na głowę, no i nie muszę się martwić, że zostanę w nocy pogryziony przez dzikie psy tak jak wcześniej. Ktoś mógłby powiedzieć, że deweloper zacznie sprzedawać "gdańskie baraki" jako miejsca do stałego zamieszkania. No ale to przecież byłoby nieodpowiedzialne – podsumowuje Riki.
Mężczyzna planuje zostać TriCity Park Village przynajmniej do momentu, aż inwestycja zostanie oddana do użytku.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone, ale osiedle powstaje naprawdę.