Oryginalna nazwa dania to "Quattro Formaggi", co dosłownie znaczy "cztery sery". No ale jak to w ogóle brzmi, jak to poprawnie wymówić? Formagi? Formadżi? Jak często zdarzyło wam się powiedzieć do słuchawki w trakcie zamawiania pizzy do domu "fromadżi"?
Cztery sery! To poezja, polszczyzna, a nie jakaś obca kulturowo językowa gimnastyka. Od razu wiadomo, czego nam potrzeba i co dostaniemy. Krótko i na temat, prosto do brzucha.
"Cztery sery" to jedyna pizza wege bez grama warzyw, na którą pomimo intensywnego zapachu rzucą się wszyscy mięsożercy. Jest na tyle wyjątkowa, że nie sposób pomylić ją z niczym innym. Dla przykładu: gdy pokażecie komuś zdjęcie omletu, mówiąc, że to pizza "cztery sery", nikt nie przyzna wam racji. Takie są fakty.
W skład "nadzienia" spieczonego placka wchodzi zazwyczaj mozzarella, parmezan, gorgonzola i ser fontina lub provolone. To oczywiście wersja "basic" dla gastronomicznych purystów. Nikt bowiem nie może wam zabronić stuningowania swojej serowej pizzy o kolejne rodzaje nabiału.
Nada się też ser edamski, który dostaliście w paczce żywnościowej od rodziców, oraz ta gouda z waszej lodówki, która dwa dni temu przekroczyła datę ważności. No i kto powiedział, że nie można posypać całości serowymi chrupkami? Już po pierwszych kęsach "czterech serów" poczujecie mdłości, zawroty głowy i ciężar w brzuchu, a w waszych żyłach zamiast krwi zacznie krążyć roztopiony ser. To tylko drobne niedogodności, które miną jak wszystko, co znamy na tym świecie. Jednym mankamentem wydaje się tylko degustacja pizzy, gdy ser już wystygnie i zmieni swoją konsystencję w smutną skorupę. Barwa pizzy zacznie wtedy przypominać tę starą plamę na waszym suficie, która powstała po zalaniu mieszkania przez sąsiada z góry.
Chwila krótkiej radości zmieni się w długi i przygnębiający proces dojadania resztek zasklepionych kawałków sera. Dopełni się tym samym cykl istnienia serowej pizzy, oddający charakter życia w Polsce – narodzie wybranym przez ser.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.