A wydawało się, że życie kończy się na trzydziestce! Doktor Ignacy Skrzypek udowadnia, że po przekroczeniu tego progu da się jeszcze w coś na poważnie zaangażować. Bo jak inaczej nazwać jego chęć do nauki, skoro nie korzystał przy tym ze zniżek dla doktorantów, które obowiązują do 35. roku życia?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Legenda głosi, że jeśli nie pójdziesz na studia doktoranckie w ciągu roku od obrony pracy magisterskiej, dopadnie cię demon korpo i naukowego marazmu. Szybko zapomnisz o swoich marzeniach o karierze akademickiej na rzecz owocowych czwartków i przeliczania swojej miesięcznej wypłaty na żappsy.
Ignacy Skrzypek udowadnia, że jednak jak się chce, to można i to nawet po osiemdziesiątce. Ostatnio obronił pracę doktorską na Wydziale Historii UAM, zyskując dumne miano najstarszego absolwenta wydziału. Okazuje się, że edukacja nie musi kończyć się maniakalnym zaangażowaniem w rozwiązywanie krzyżówek panoramicznych i obstawianiu, która postać z „M jak miłość” zdradzi swojego partnera. Dziwne!
Ty poddał_ś się już kilka lat temu i marzysz tylko o skarpetach z termoforem, które rozgrzeją obumierające nad tabelką w Excelu ciało, a pan Ignacy znalazł w sobie tyle życia, by napisać i obronić doktorat.
I tego życzymy wszystkim seniorom, nawet tym po 25. roku życia – energii, by zaangażować się w coś, co sprawia przyjemność. Albo nawet w to, co jej nie sprawia, ale wymaga sporej dawki zaangażowania, bo w sumie czemu nie, a jeśli nie chce ci się teraz, to zawsze możesz do zrobić za 50 lat i nikt ci nie zabroni.
A jeśli męczy cię, że jesteś najstarszą osobę podczas rozgrywki w Fortnicie, pomyśl, że pan Ignacy był najstarszym doktorantem i dał sobie radę, więc może wycisz innych graczy i rób, co chcesz, bo okazuje się, że jednak można.