Pracę nad tekstem zacząłem od upewnienia się, w którym momencie życia zainteresowałem się jedzeniem. Postanowiłem zapytać o to naocznych świadków. Byli to moi rodzice.
Dzięki zdobytym informacjom dowiedziałem się, że swój pierwszy posiłek spożyłem już w dniu, w którym przyszedłem na świat. To bardzo dawno temu, więc wybaczcie, że nie pamiętam, czy mi smakowało.
Co ciekawe, początkowo za posiłek wystarczało mi samo mleko w płynie. Wraz z upływem lat moja dieta stała się bardziej zróżnicowana, gdy organizm domagał się białka, tłuszczu, węglowodanów, składników mineralnych, witamin, błonnika, płynów, a potem nawet różnych związków chemicznych. Mowa oczywiście o emulgatorach.
Pamiętam dobrze, jak w moim rodzinnym domu spożywaliśmy jedzenie. Najczęściej z podziałem na posiłki o ustalonych porach dnia. Rano było śniadanie, po południu obiad, a wieczorem kolacja. Ilekroć teraz odwiedzam swoich rodziców, wciąż zdarza nam się z nimi coś jeść. Bardzo mnie cieszy ta tradycja.
Ciekawostka: w niektórych polskich domach pojawiają się też drugie śniadania (po pierwszym śniadaniu) i podwieczorki (przed kolacją). Należy też wspomnieć o nieformalnych przekąskach, spożywanych niezależnie od pory dnia, czasem nawet przez całą dobę.
Warto jednak zaznaczyć, że zdarzało mi się jadać także poza domem. Początkowo było to przedszkole, a potem stołówki na wakacyjnych koloniach. Do dzisiaj nie mogę pozbyć się z pamięci cierpkiego smaku tych dań.
Z czasem zacząłem stołować się też w barach i restauracjach. Odwiedzanie takich miejsc to doskonała okazja na spotkania towarzyskie. Dobrze jednak zadbać wtedy o wcześniejszą rezerwację miejsc. Można to zrobić telefonicznie lub za sprawą internetu (dosł. międzysieci).
Zawsze można też skorzystać z opcji hybrydowej: zamówić jedzenie z restauracji do domu. Co za wygoda! W tym celu jednak najlepiej mieć wspomniany wcześniej internet ze stroną www lokalu lub numer kontaktowy wybranego miejsca.
Samodzielne gotowanie też jest super! No chyba że czasem coś nam nie wyjdzie. Wtedy jest strasznie. W takich chwilach myślę sobie, ile niepowodzeń w kuchni musiało spotkać ludzi ze starożytnej Mezopotamii, zanim spisali swoje pierwsze przepisy kulinarne.
Zauważyłem też, że jedzenie sprawia mi przyjemność. To pewnie dlatego, że w trakcie posiłku wzrasta poziom dopaminy w moim organizmie. Warto jednak uważać, by w takich chwilach jeść odpowiedzialnie i ograniczać niektóre produkty, np. w przypadku insulinooporności lub wysokiego cholesterolu.
Niestety za duża ilość przyjmowanego jedzenia może powodować nadwagę, a nawet prowadzić do otyłości. Wszystko dlatego, że żołądek zwiększa swoją objętość. Lepiej uważać!
Jak podają serwisy o zdrowiu, według amerykańskich naukowców za otyłość mogą odpowiadać trzy procesy zachodzące w mózgu: nagradzanie się jedzeniem, kontrola impulsów nerwowych oraz dyskontowanie czasu. To bardzo ciekawe.
Teraz wiem już, że jedzenie jest dla mnie bardzo ważne. Dostarcza mi energii potrzebnej do życia, jest więc jednym z elementów niezbędnych do przetrwania gatunku. Każdy z moich posiłków ładuje mi baterie, ale działa na rzecz przyszłości ludzkości. Ja natomiast dalej pozostaję częścią najliczniejszego movementu (ruchu) w historii świata – jedzących istot.
W trakcie życia jadłem: w domach rodzinnych, u znajomych, w obcych miejscach, w podrzędnych barach i drogich restauracjach; w parkach, na ulicy, w transportach komunikacji, w szpitalach, a nawet w wodzie (wanna).
Jaki był tego efekt? Po pierwsze: jedzenie sprawiło, że wciąż żyję. Po drugie: niebawem pewnie znowu coś zjem.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.