Miały być międzygalaktyczne fanki i astralna sława. Na jego widok miały świszczeć meteory, drżeć komety, a gwiezdny pył winien sypać się tuż pod jego krzemiany. A jednak kariera 10-milionoletniego meteorytu nie okazała się tak płomienna. Może gdyby krążył po orbicie szybciej, świecił jaśniej, miałby szansę na międzygalaktyczną sławę. Tymczasem został gwiazdą „Klanu” i od razu się wypalił.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Premiera jego występu odbyła się w 4072 odcinku „Klanu” emitowanym w telewizji 28 grudnia. To właśnie wtedy meteoryt popisał się swoimi zdolnościami i uderzył w dom rodziny Lubiczów na Sadybie. Rozmawiamy z aktorami o wrażenia po pracy z tak niecodziennym gościem.
– Piękne wyładowanie elektryczne, przez chwilę naprawdę się bałem – zwierza się Andrzej Grabarczyk, znany z roli Jerzego. – Mistrzowski swąd spalenizny, doskonale wybite szyby, pełen profesjonalizm.
Warto wspomnieć, że meteoryt wystąpił wcześniej w filmie „Nie patrz w górę” i, jak sam wspomina, mierzył bardziej w plan filmowy „Avatara”, a nie w odcinek „Klanu”. Dobrze wie, jak się sprawy mają – role zależą od układów, a największa grupa aktorskich agentów, Układ Słoneczny, przydzieliła mu rolę w „Klanie”, by nabrał trochę pokory.
– Wydaje mi się, że za bardzo wczuł się w rolę. Nie musiał od razu niszczyć nam domu – żali się Barbara Bursztynowicz, znana z roli Elżbiety.
Jak dowiadujemy się z nieoficjalnych źródeł, meteoryt zdaje sobie sprawę, że to koniec jego aktorskiej kariery, więc postanowił zbojkotować polski serial, a potem wypalić się na zgliszczach planu.
To jest ASZdziennik, Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone, ale meteoryt naprawdę pojawił się w „Klanie”.