
Sagę o superbohaterach opisała strona "To nie z mojej karetki".
Zaczęło się od zgłoszenia – mężczyzna z zatrzymanym krążeniem.
Kamil telefonicznie prowadził świadka przez proces resuscytacji, kiedy do akcji wkroczył Igor. Niczym polski Sherlock Holmes, Igor połączył kropki i przypomniał sobie, że w pociągach SKM znajdują się defibrylatory AED. Jeden z takich pociągów miał zatrzymać się na dworcu za 2 minuty. Mistrz dedukcji poinformował o tym dyspozytora wysyłającego, Piotrka, i wspólnie rozpoczęli walkę z czasem niczym w emocjonującym filmie akcji.
Błyskawiczna operacja, szybki kontakt z kierownikiem pociągu, zimna krew, nerwy jak ze stali, wielozadaniowość, współpraca, łańcuch pomocy. Obyło się bez ofiar, a to dlatego, że superbohaterowie z medycznej dyspozytorni byli szybcy i profesjonalni. Do drużyny zdalnych Power Rangers dołączył również kierownik pociągu z defibrylatorem w ekwipunku.
Gdy na miejsce zdarzenia dojechał zespół ratownictwa, pacjent był już defibrylowany, a wszystko to dzięki szybkiej akcji skoordynowanych superbohaterów. Mężczyźnie przywrócono oddech i krążenie.
I wszystko fajnie, więc brawa dla kierownika pociągu i chłopaków z dyspozytorni, którzy okazali się realnymi bohaterami wyjętymi z polskiej wersji Marvela. Jesteście super!
To jest ASZdziennik, ale to prawda.