logo
Fot. 123rf.com
Reklama.

Sąd zważył, co następuje:

§ 1. Kto naraża współpracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo rozmowy o pogodzie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

§ 2. Narzekanie współpracownikowi na pogodę (rozumiane jako wszelkie: „Ale zimnoooooo” oraz onomatopeiczne ciosy, takie jak: „Brrrr!”) traktowane jest jako smalltalkowa zbrodnia ze szczególnym okrucieństwem

– Nigdy wcześniej nie było tu tak cicho – komentuje zrelaksowany pracownik działu kadr, Maciej. – Wcześniej musiałem żonglować trzema różnymi odburknięciami, kiwać głową o zróżnicowanym poziomie wyrozumiałości, ćwiczyć ciężkie westchnięcia.  

– Odbyłem interesującą pogadankę o najgorszych nazwach ciast, zimowaniu agamy, symulakrach i symulacji. Wcześniej parzenie kawy było zmorą, a teraz udało mi się porozmawiać z kolegami o wpływie starocerkiewnosłowiańskiego na rozwój kultury Słowian – chwali się Maciej.

W biurze w końcu było miło, dopóki wytrzymałość fanów mowy-trawy nie została wystawiona na próbę. Zaczęło padać. 

– Hardcorowo pada deszcz… – zanuciła cała rzesza pogodowych ultrasów. A potem już poleciało.

– Zimno, zimno!  

– Oby się rozpogodziło, to od razu człowiekowi zrobi się lżej.

– Ale leje!

– Słońce listopada mrozy zapowiada. Jaka pogoda listopadowa, taka i marcowa.

Z ust aresztowanych do samego końca sypały się przemyślenia na temat temperatury i niskiego ciśnienia.

Mimo masowych aresztów pracownicy wciąż nie czują się w biurze w pełni bezpiecznie. Niewykluczone, że oprócz regulacji wykroczeń w zakresie small talku, niezbędne będzie wprowadzenie warsztatów z mycia naczyń i gilotyny, która ucina ręce tym, którzy wyciągają z szafki nie swoje kubki. To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.