Sąd zważył, co następuje:
§ 1. Kto naraża współpracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo rozmowy o pogodzie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Narzekanie współpracownikowi na pogodę (rozumiane jako wszelkie: „Ale zimnoooooo” oraz onomatopeiczne ciosy, takie jak: „Brrrr!”) traktowane jest jako smalltalkowa zbrodnia ze szczególnym okrucieństwem
– Nigdy wcześniej nie było tu tak cicho – komentuje zrelaksowany pracownik działu kadr, Maciej. – Wcześniej musiałem żonglować trzema różnymi odburknięciami, kiwać głową o zróżnicowanym poziomie wyrozumiałości, ćwiczyć ciężkie westchnięcia.
– Odbyłem interesującą pogadankę o najgorszych nazwach ciast, zimowaniu agamy, symulakrach i symulacji. Wcześniej parzenie kawy było zmorą, a teraz udało mi się porozmawiać z kolegami o wpływie starocerkiewnosłowiańskiego na rozwój kultury Słowian – chwali się Maciej.
W biurze w końcu było miło, dopóki wytrzymałość fanów mowy-trawy nie została wystawiona na próbę. Zaczęło padać.
– Hardcorowo pada deszcz… – zanuciła cała rzesza pogodowych ultrasów. A potem już poleciało.
– Zimno, zimno!
– Oby się rozpogodziło, to od razu człowiekowi zrobi się lżej.
– Ale leje!
– Słońce listopada mrozy zapowiada. Jaka pogoda listopadowa, taka i marcowa.
Z ust aresztowanych do samego końca sypały się przemyślenia na temat temperatury i niskiego ciśnienia.
Mimo masowych aresztów pracownicy wciąż nie czują się w biurze w pełni bezpiecznie. Niewykluczone, że oprócz regulacji wykroczeń w zakresie small talku, niezbędne będzie wprowadzenie warsztatów z mycia naczyń i gilotyny, która ucina ręce tym, którzy wyciągają z szafki nie swoje kubki. To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.