– Szedłem do pracy, starając się utrzymać równowagę – komentuje Grzegorz. – Aż tu nagle trafiłem na długie pasmo lodu i obudził się we mnie zew pogromcy lodowiska. Zanim się obejrzałem, wykonałem ekstremalny piruet odchylany, wpadłem w pozycję jaskółki, by zakończyć występ piruetem siadanym.
Okazuję się, że nikt nie zaszczycił 25-latka brawami. Jakaś pani zainteresowała się nim i zapytała, czy „wszystko w porządku?”, zupełnie jakby nie wykonał właśnie występu życia.
Grzegorz ma teorię, że pozostali piesi byli najzwyczajniej nieuważni.
– Gdy oglądają sportowców w telewizji, widzą zafascynowane tłumy i te dziwne, przyklejone do noża buty łyżwiarzy. Trudno jest docenić chodnikowego geniusza w trampkach.
Tym bardziej że choreografia była na tyle zawiła, że skończyła się bólem lędźwi i skręconą kostką.
A to wszystko na marne, bo nikt nawet nie wyjął telefonu, więc Grzegorz nie zostanie gwiazdą internetu. Wie, że tam znaleźliby się rozsądni widzowie doceniający jego wysiłek.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.