logo
Fot. 123rf.com, Wikipedia/Rzuwig, Wikipedia/Kapsuglan
Reklama.

– To prawdziwa manifestacja dobrego smaku – komentuje prezydent Poznania. – A każdy, kto wzgardził nadzieniem z białego maku, został wygnany poza granice miasta.

Marsz wyruszył spod Rogalowego Muzeum przy ulicy Klasztornej, przeciął ulicę Kozią, Szkolną i Wrocławską, by zatrzymać się na Półwiejskiej, gdzie rogale odśpiewały piosenkę hołubiącą cukierniczą radość.

Świętomarcińskie przysmaki sypały na ulicę bakalie i wesoło tarzały się w lukrze.

– To był piękny widok – opowiada umazany nadzieniem makowym Paweł.

Rogale tańczyły ze sobą, śmiały się i już miały kontynuować przemarsz aż do ulicy Święty Marcin, ale Poznaniacy wybiegli z mieszkań i pożarli słodkich uczestników marszu.

Po zajściu na Półwiejskiej pozostały okruszki i uśmiech na twarzach mieszkańców Poznania. Był to jedyny marsz, który nie budził niczyich kontrowersji, a, jak wspominają Poznaniacy, rogale same zachęcały do odgryzania ich ciał.

– Jeden z nich podziękował za pamięć i sam wskoczył mi do buzi – chwali się Adrian, świeżo upieczony koneser rogali

Jak donoszą władze Poznania, marsz odbył się w pełni pokojowo. Co prawda zjawiła się też policja, ale tylko w celu skontrolowania jakości uczestników marszu. Jak potwierdzają funkcjonariusze, wszyscy mieli przy sobie legitymację potwierdzającą ich status certyfikowanego rogala świętomarcińskiego.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.