logo
Fot. 123rf.com, Filmweb/Zdarzyło się
Reklama.

Mowa o ekranizacji książki tegorocznej laureatki Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, Annie Ernaux. To właśnie ją 24-latka obwinia za całe zamieszanie.

„Zdarzyło się” to opowieść o studentce, która zachodzi w ciążę, ale nie jest gotowa na dziecko, więc, pomimo zakazu aborcji, decyduje się zrobić ją sama.

– Może Ernaux tylko się wydaje, że opowiada o swojej młodości we Francji, kiedy tak naprawdę snuje profetyczną wizję Polski – zastanawia się 24-latka.

Inna wersja zakłada, że to, co było wstrząsające we Francji 60 lat temu, jest codziennością wielu Polek w 2022 roku, ale przecież to byłoby absurdalne, prawda?

– Czułam się naprawdę niezręcznie. Zmagania bohaterki, by zrobić sobie aborcje, były tak skomplikowane, że wydawało mi się, że to film o Polsce, ale aktorzy mówili po francusku – żali się Kinga. – Wydaje mi się, że to może być taki chwyt, żeby nikt się nie zorientował, o czym tak naprawdę jest film.  

24-latka nie dała się nabrać na podstęp Francuzów i, jak przystało na patriotkę, od razu wyczuła w filmie polski sznyt.

– Gdy zdesperowana dziewczyna, która nie miała wsparcia ani od państwa, ani od bliskich, próbowała sama wydłubać sobie dziecko rozgrzanym prętem, czułam się jak otulona ciepłym kocykiem – wyznaje 24-latka. – Słucham takich historii od lat, więc czułam się jak w domu.

Szczególnie ważnym kontekstem wydaje się zbieżność premiery filmu i nowej inicjatywy Kai Godek, za sprawą której samo mówienie o aborcji groziłoby więzieniem.  

– Kara za pomoc w aborcji, brak edukacji seksualnej, podziemie aborcyjne – wylicza 24-latka, która zdemaskowała prawdziwe miejsce akcji filmu. – Trochę dziwne, że mają tam budki telefoniczne zamiast smartfonów, ale niewykluczone, że w Polsce też odbiorą kobietom telefony, żeby jeszcze trudniej było im znaleźć pomoc.

Jak wyznaje Kinga, z zapartym tchem obserwowała, czy bohaterka trafi do więzienia, bo czuła, że chwilę po tym opadłaby kurtyna, a na stole polityków pojawiłaby się Żubrówka i paprykarz szczeciński, którymi uczciliby ukaranie młodej studentki, która wolała skończyć studia, niż stać się samotną i pozbawioną pomocy matką.

A potem 24-latka wyszła z kina, ale tylko na pozór, bo sprawa aborcji w Polsce stoi w miejscu.

Bo są rzeczy ważne i ważniejsze. W 1975 roku we Francji zalegalizowano aborcję na żądanie, ale nie mamy co narzekać, bo w tym samym roku w Polsce otworzyła się pierwsza pizzeria. Na prawa kobiet może przyjdzie jeszcze czas, na przykład za sto lat. Tymczasem możemy zjeść pizzę pocieszenia.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.