Wszystko to przez grupkę dzieci, które nie mają nic lepszego do roboty niż wprowadzanie psa w permanentne przygnębienie puszczaniem baniek mydlanych w miejscu publicznym.
To pierwszy raz, gdy Burek zobaczył pachnące obłoczki, które całkowicie zawłaszczyły jego uwagę. Z jedną z baniek udało mu się nawet zaprzyjaźnić – bawili się razem w parku i biegali za jednym patykiem, jakby jutra miało nie być. Na koniec dzikich harc Burek postanowił przytulić bańkę i powiedzieć, jak bardzo docenia jej towarzystwo.
I wtedy doszło do tragedii.
Pacnięta łapą bańka rozprysła się w powietrzu, pozostawiając na pyszczku Burka nieprzyjemny posmak płynu do mycia naczyń i niezmywalne przekonanie o nieuchronnej śmierci.
– Wtedy zrozumiałem, że życie jest słabej jakości karmą – szczeka Burek. – Gdybym wcześniej wiedział, że zamiast wiecznego głaskania, czyha na mnie widmo śmierci, odpuściłbym sobie to całe machanie ogonem i zarażanie ludzi radością.
Uświadomiwszy sobie nieuchronność śmierci, Burek zmienił się nie do poznania.
– Ta wiedza przekreśla mój żywot radosnego poszukiwacza patyków – wyje Burek. – Nie stanę się nieustraszonym kanapowcem, moje życie pozbawione jest ciągłości. Niedługo rozprysnę się jak ten pachnący obłoczek, który, ja głupi, pokochałem. Jestem bańką, którą zdmuchnie byle podmuch wiatru.
Właściciel Burka potwierdza kiepski stan swojego pupila. O ile wcześniej wesoło wskakiwał na kanapę i towarzyszył mu w oglądaniu filmów, teraz jedyne, co robi, to patrzy w lustro i dotyka się łapami po pysku.
– Kim jestem? Co się stanie z mięsnymi kąskami po mojej śmierci? Czy życie w domu mojego pana to tylko nieistotny epizod zakłócający błogi spokój nicości?
Po długich dyskusjach z właścicielem i z redakcją Burek zrozumiał, że może i czeka go warowanie przy grobie pana lub śmierć przed nim, a dodatkowo śmierć chmurek za oknem i błota, w którym odcisnął łapę, ale to powód, dla którego już dziś powinien żyć pełnią życia.
Dlatego zjadł wszystkie puszki z karmą, zagryzł je kapciami, a do domu zaciągnął ulubione patyki, z którymi rozłożył się w łóżku.
– Zlituj się, stary, i tak wszyscy zginiemy – informuje swojego pana, który tę i kilka kolejnych nocy spędzi na podłodze.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.