Fot. 123rf.com
Reklama.

Jak informuje Gazeta Wyborcza, obecnie na lekcje religii w szkołach średnich we Wrocławiu uczęszcza tylko 18,91% katechetów.

– Po prostu nam się nie chce – komentuje ks. Arek. – Zamiast siedzieć w dusznej sali i czekać na dwóch uczniów, którzy i tak wolą patrzeć w okno niż słuchać o tym, dlaczego są obrzydliwymi grzesznikami, postanowiliśmy poświęcić ten czas na coś pożyteczniejszego.

Ksiądz Arek każdego dnia poświęca 45 minut, które wcześniej marnował na prowadzenie religii, na sadzenie sosen pod oknami liceum.

– Ułatwiam przyszłym uczniom tej szkoły ucieczkę z innych przedmiotów – wyznaje, prezentując przy okazji swoją papierową kolekcję ulubionych postaci z Ewangelii wg Św. Jana, które samodzielnie złożył z papieru po niepotrzebnych już nikomu podręcznikach.

– Wczoraj wyciąłem matkę Teresę i złożyłem arkę Noego z papieru toaletowego – chwali się ksiądz.

To nie jedyne zajęcia, jakich po rezygnacji z religii podejmują się katecheci w swoim nowo wygospodarowanym czasie wolnym.

– Moja ostatnia grupa na religii liczyła trzy osoby, więc wspólnie zastanawialiśmy się nad najefektywniejszymi metodami na mycie okien. Po tym, jak wynaleźliśmy szorowanie ram gąbką przyczepioną do łokcia, cała trójka zrezygnowała. Pewnie wiedzieli, że nie wymyślimy nic lepszego, ale ja cały czas próbuję – komentuje ksiądz Wojtek pochylony nad projektem samościerającej się tablicy.

Okazuje się, że życie katechetów po rezygnacji z religii stało się znacznie barwniejsze, niż się spodziewali.

Może i nie mają przez to etatu, pieniędzy i poczucia misji, ale przed nimi, z pewnością, cała masa możliwości i innych dziedzin, w których mogliby się realizować, budząc nieco większe zainteresowanie młodzieży, na przykład za pomocą gastronomii.

Podobno we Wrocławiu nie można jeszcze kupić lodów o smaku pyry z gzikiem.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i zdarzenia zostały zmyślone.