
Jak potwierdzili nam przedstawiciele lokalnych szwalni, zarząd Marie Zélie usiłował pozbyć się śladów sakramentu w sposób niezgodny z oficjalnymi procedurami.
Szef firmy próbował zmusić odzież do złorzeczenia oraz bluźnierstw, co doprowadziłoby to automatycznej i tańszej ekskomuniki. Mimo rozrzucenia po magazynie ulotek Kampanii Przeciw Homofobii z "Tęczowego Piątku" i włączenia ubraniom nowego albumu Dawida Podsiadły, żadna z sukienek nie obraziła jednak papieża i nie wyrzekła się Trójcy Świętej. Musiał interweniować Watykan.
Do komisyjnego wypisania ubrań ze statysyk Kościoła ma dojść na terenie magazynu połączonego ze sweat shopem na przedmieściach Dhaki. Watykan w porozumieniu z władzami świeckimi ustalił już procedurę pierwszej na świecie apostazji na tak wielką skalę.
Metki, na których do tej pory naszywano hasła "Na większą chwałę Bożą" i "Ad maiorem Dei gloriam", zostaną zastąpione metkami ze świeckimi maksymami. Będą to m.in. sentencje "Można prać w 40°C", "Suszyć w suszarce na niskich obrotach" i "Używać tylko wybielacza bez chloru".
W drugim etapie sukienki sięgające jak dotąd do kostek zostaną skrócone do połowy uda, a bluzkom pozbawionym dekoltów zostaną dodane głębokie wcięcia odsłaniające szyję, ramiona, piersi lub plecy.
Masowe apostatowanie 80 ton katolickich sukienek to jednak nie jedyne problemy Marie Zélie. Długi firmy sięgają bowiem 12 mln złotych, z część to zaległe płatności dla bangladeskich szwalni.
Twórca marki liczy, że zobowiązania wobec wierzycieli spłaci w postaci 12 milionów "Bóg zapłać".
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.