logo
Fot. 123rf.com
Reklama.

Pojawiły się nowe doniesienia w sprawie 25-latka, który rzekomo ukradł tramwaj w Katowicach i dojechał nim do Chorzowa. Okazuje się, że zaszło nieporozumienie – to tramwaj powinien odpowiedzieć za porwanie mężczyzny i dojechanie z nim Chorzowa wbrew jego woli.  

25-latek, niesłusznie okrzyknięty samozwańczym motorniczym, skontaktował się z nami w celu wyjaśnienia zajścia.

Mężczyzna twierdzi, że zaszło nieporozumienie – wcale nie ukradł tramwaju, to tramwaj ukradł jego. 25-latek nie spożywał alkoholu, planował, jak zwykle, dojechać do zajezdni w Katowicach bez przystanku w Chorzowie.

– Nagle tramwaj oślepił mnie światłami, a potem wyskoczył z szyn, złapał mnie za nogi i wciągnął do wagonu – tłumaczy speszony mężczyzna.

Ofiara wygłodzonego zbiorkomu zeznaje, że drzwi nie otworzyły się aż do Chorzowa.

– Próbowałem przejąć kontrolę nad tramwajem i stąd mylne wrażenie, że to ja go ukradłem. Mocowaliśmy się w kabinie, ale nie miałem szans w starciu z wyrachowanym przestępcą zajezdni.

Jak donosi 25-latek, mimo iż tramwaj złośliwie chichotał w trakcie zatrzymania mężczyzny, organy ścigania nie uwierzyły w jego wersję wydarzeń.

To nie pierwszy zaskakujący przypadek w życiu mężczyzny. Jak wspomina, już raz został niefortunnie przechwycony przez autobus, który porwał go w czasie kiepskiej randki. Zdarzyło się również, że porwało go łóżko spiskujące z telewizorem i to akurat, gdy zbierał się na spotkanie ze znajomymi.

Według zgromadzonych przez nas informacji bandzior na szynach pozostał na wolności. Z tego powodu zalecamy wzmożoną ostrożność, szczególnie w okolicach przystanków i feralnej zajezdni.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty są zmyślone, ale 25-latek naprawdę został oskarżony o kradzież tramwaju.