logo
Fot. 123rf.com
Reklama.

Serwis TuWrocław informuje, że wrocławski urząd miejski zastanawia się nad wprowadzeniem opłat za naukę dzieci w szkołach.

– Być może przygotujemy koszyk usług, w którym zaprezentujemy rodzicom, że za tę kwotę możemy zagwarantować taką siatkę przedmiotów, a jeśli dopłacą, to taką – mówi Jarosław Delewski, dyrektor departamentu edukacji urzędu miejskiego.

Tym samym rodzice musieliby dopłacać rocznie 200-300 zł lub odbierać swoje dzieci ze szkoły o godz. 13, bo – jak tłumaczy Delewski – na więcej nie będzie pieniędzy w budżecie gminy (rządowa subwencja oświatowa pokrywa tylko część wydatków na prowadzenie szkół).

Dolnośląski kurator oświaty już zanegował pomysł wrocławskich urzędników (jest on niezgodny z Konstytucją). My natomiast rozumiemy, dlaczego w całym tym projekcie oszczędności szuka się kosztem równego dostępu dzieci do edukacji.

Przecież jak dorosną, to pewnie i tak na zawsze uciekną z tego kraju. No bo kto by tak nie chciał?

EDIT: po publikacji tekstu dostaliśmy informację z Urzędu Miejskiego Wrocławia, w której podkreślono, że artykuł na serwisie TuWrocław był nadinterpretacją słów jednego z urzędników i Wrocław nie zamierza wprowadzać opłat za szkołę.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.