logo
Fot. Wojciech Olkusnik/East News
Reklama.

Chodzi o wyrok sądu w procesie, jaki Marcin Rola wytoczył Ośrodkowi Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych za nazwanie go - no właśnie - patostreamerem. O sprawie napisały Wirtualne Media.

Sąd oddalił pozew Roli, a OMZRiK właśnie podzielił się uzasadnieniem tej decyzji. Słabo to wygląda dla patostremera.

- W okolicznościach rozpatrywanej sprawy nie ma podstaw, aby uznać, że określając powoda mianem „patostreamera” w opisanym kontekście, pozwany przekroczył dopuszczalne w debacie publicznej granice wolności słowa - pisze w zasadnieniu wyroku sędzia Marzena Konsek – Bitkowska.

Z treści uzasadniania wynika, że Marcin Rola "winien liczyć się z tym, że i jego adwersarze mogą sięgnąć w stosunku do niego do podobnych środków wyrazu, a sposób (formę) prezentowania przez niego własnych przekonań mogą ocenić jako patologiczny – w znaczeniu szkodliwy dla odbiorców".

Sąd przy okazji podał także definicję patostreamera: to "osoba, która udostępnia w Internecie relacje video z patologiczną treścią np. z przemocą, wulgaryzmami. Kontrowersyjność treści filmów udostępnianych przez patostreamera nie polega tylko na wulgarnym języku, ale i na pokazywaniu nietolerowanych w społeczeństwie zachowań. Patostreamy są ukierunkowane na rozgłos, tak aby przyciągnąć jak największą ilość widzów”.

A zatem wszystko się zgadza: to Marcin Rola i jego internetowe streamy.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.