0to sześć kultowych dram (a właściwie pięć kultowych i jedna bardzo świeża), o których przypomniała nam książka Vogule Poland, a o których Madam i Patryk opowiedzieli w "Kuriozum".
Rok 2018 to moment, kiedy TVN powoli odkrywał internet i memy. A że chłopaki z Vogule Poland zrobili miliard memów o Magdzie Gessler, a potem komentowali produkcje TVN-u na Insta, to w naturalny sposób znaleźli się na radarze koncernu. TVN zobaczył, jak zabawnie i naturalnie Vogule Poland promuje ich programy, więc podziękował im za pomoc i zaproponował w zamian grube pieniądze.
A nie, czekaj. Było trochę inaczej.
Oto fragment rozmowy z "Kuriozum" o tym, jak to naprawdę było z tymi memami.
2018 rok, początek jednej z najgłośniejszych dram w historii Vogule Poland, czyli dramy z TVN-em. W sieci krąży już dość dużo opisów, artykułów o tym, o co tam poszło. Ale myślę, że warto tę historię tutaj przytoczyć. Możecie zacząć od początku?
Patryk: Pierwszy problem miał miejsce w kwietniu 2018 roku, kiedy nagrywaliśmy na stories komentarze dotyczące programu Agent Gwiazdy, który był wyświetlany w TVN-ie. Nagrywaliśmy kawałek telewizora. Wiesz, w takich totalnie domowych warunkach. Tego programu właściwe nie było nawet specjalnie słychać. A dzień później dostałem maile z Instagrama, że nasze stories zostało usunięte. Osoba, która zgłasza naruszenie praw autorskich na stories, musi podać jakieś swoje dane. I tam były podane dane jednego z pracowników TVN-u. Pracownika, który zajmuje się prawem autorskim.
(...)
Domyślam się, że po prostu komuś nie spodobała się treść tych komentarzy. Powiedzcie mi, czy one jakoś jednoznacznie atakowały jakiś konkretny program albo TVN?
Madam: Po prostu emocjonowaliśmy tym, co widzimy na ekranie. Nikogo nie obrażaliśmy. No i też pewnie napędzaliśmy im oglądalność. Bo umówmy się, jeśli ponad dwieście tysięcy osób widzi, że oglądamy jakiś program i wzbudza to w nas takie emocje, no to kaman, część z nich na bank zaczyna oglądać te programy razem z nami.
(...)
Madam: Byliśmy pewni, że ktoś tam pójdzie po rozum do głowy. Ale zamiast tego wszystko zaczęło eskalować. Kiedy ściągnięto nasz profil, dalej próbowaliśmy się z nimi kontaktować, żeby to jakoś wyjaśnić. Aż w końcu zaczęliśmy to nagłaśniać. i okazało się, że reakcje naszych odbiorców czy nawet osób publicznych były bardzo pozytywne. Nasi obserwatorzy utworzyli hasztag #FreeVogulePoland. A TVN zaczął dolewać oliwy do ognia, wydając jakieś kompletnie oderwane od rzeczywistości oświadczenia. Pisali na swoich gigantycznych profilach obserwowanych przez setki tysięcy osób, że jesteśmy hejterami i pasożytami. No i wtedy już nie było odwrotu.
Kulisy tej dramy - w książce.
Maj 2020. Influencerka modowa Jessika Mercedes wypuszcza autorską kolekcję ubrań fair trade. To dobrej jakości ubrania projektowane i produkowane w Polsce. Wszystko poszanowaniem dla planety i praw pracownicznych. A przynajmniej taka była otoczka wokół tej kolekcji. Bo niedługo potem wyszło, że t-shirty sprzedawane za 200 złotych były produkowane w Chinach i są warte jakieś 13 złotych.
A oto jak zapamiętali tę dramę Madam i Patryk. Oto fragment z ich książki.
Przyćmiła was drama o koszulki Jessiki Mercedes. A właściwie o całą firmę Jessiki Mercedes. I ta drama w dużej mierze toczyła się również na Hyde Parku Vogule Poland.
Madam: Oj, to była megadrama. I miała kilka warstw. Zaczęło się od tego, że jakaś klientka zauważyła, że na koszulce, którą kupiła w sklepie Jessiki Mercedes pod metką Veclaim jest metka innej firmy. I okazało się, że te koszulki, które wedle informacji na stronie, miały być produkowane w stu procentach w Polsce, to tak naprawdę są jakieś totalnie bejsikowe koszulki. Takie, które można dostać na jakimś bazarze, tylko bez metki dodanej przez firmę Jessiki. No i nie były produkowane w Polsce.
Pamiętam, że jak to wszystko się zaczęło dziać, to jak zawsze poprosiliśmy po prostu o komentarz. Napisaliśmy do niej na Instagramie i po jakimś czasie ona nam odesłała oświadczenie. Nie wiem, czy było napisane przez prawników, czy przez nią. A może przez jej menedżera, to było to pierwsze, dość dziwne oświadczenie. Właściwie nic z niego nie wynikało. (...)
Więcej - w "Kuriozum".
Rok 2019. Jesteś "Vogiem" i jesteś w Polsce od dwóch lat. Znasz Vogule Poland i wszystko gitówa. I wtedy zjawia się chyba sama Anna Wintour z dalekiej Ameryki i zaczyna dopytywać, o co tym dwóm typom chodzi i dlaczego ją okradają.
A o co dokładnie chodzi? Vogule Poland tłumaczą:
Oprócz dużej i medialnie głośnej inby z TVN-em mieliście też problemy z innym dużym wydawcą, chodzi o „Vogue”.
Madam: I to na dodatek z amerykańskim, czyli tym pierwszym.
Patryk: Sama Anna Wintour się postanowiła za nas wziąć.
Madam: Tak. Słuchajcie, zaczęło się to vogule tak komicznie, jak większość sytuacji z nami związanych. Wielkie dramy wychodzą znikąd. Zaczęło się od tego, że pod koniec 2019 roku coraz więcej osób wysyłało nam zdjęcia jakichś plecaków, toreb z napisem Vogule Poland. I to nie były nasze produkty.
Po prostu pewna polska marka postanowiła wypuścić w obieg tego typu rzeczy. Więc my wtedy się skonsultowaliśmy z naszymi pracownikami i oni wyszli z propozycją zastrzeżenia nazwy Vogule Poland. Bo też do tamtego momentu mieliśmy firmę, mieliśmy tytuł prasowy, ale nigdy nie zastrzegliśmy nazwy. Bo tak, nie wiem, nie chciało nam się, czy cokolwiek.
No i pod koniec roku wysłaliśmy te wszystkie papiery, żeby zastrzec nazwę. Ta procedura trwała jakiś czas. I pamiętam bardzo dobrze, jak wracaliśmy z sylwestra we Wrocławiu i otrzymaliśmy informację, że jakiś polski oddział prawników, którzy reprezentują „Vogue’a” amerykańskiego, wysłał do nas pismo z żądaniem zaprzestania chęci zastrzeżenia nazwy. (...)
Ale okazało się, że najgorsze przed nami. Za jakiś czas pojawiło się następne pismo z żądaniem. Tym razem, żebyśmy zmienili nazwę.
Dalszy ciąg tej dramy w książce.
Pamiętacie, jak popularni influencerzy robili z potrzeby serca szczere akcje charytatywne? My też nie. I Vogule Poland też chyba tak średnio. Oto kolejny fragment znanej dramy.
Cleo nie była jedyną osobą, z którą mieliście w 2019 roku bif. Kolejną jest Dubiel. Tam chodziło o jakieś rasistowskie rzeczy, prawda?
Patryk: Tak. Chodziło o to, że Marcin Dubiel... wrzucił stories, na którym jego kolega przynosi czarnoskóre dziecko i mówi: „Patrz stary, skośny Murzyn”, a Marcin wybucha wtedy gromkim śmiechem.
Madam: Dodajmy może, że to działo się w trakcie wyjazd do Afryki, na który grupka influencerów wybrała się, aby rzekomo pomagać dzieciom. A wyglądało to trochę tak, jakby po prostu chcieli naprawić swoje wizerunki po wcześniejszych przypałach.
Patryk: Po naszej publikacji na YouTubie, dotyczącej tego obrzydliwego wydarzenia, dostałem mejla od agencji influencerów, która zajmowała się wtedy Marcinem Dubielem, z prośbą u usunięcie publikacji. I tu zacytuję fragment: „Jeśli jest coś, co moglibyśmy zrobić, chętnie się tego podejmiemy”. Czyli – ja to przynajmniej rozumiem to w ten sposób – że my mielibyśmy cofnąć publikację i udać, że nie ma problemu, i coś od nich za to dostać w zamian. Zgadnij, czy się zgodziliśmy.
Zgadnijcie. Wiecie, gdzie szukać odpowiedzi.
Rok 2020. Trwa pandemia. Ty jesteś popularną piosenkarką i celebrytką o ogromnym medialnym zasięgu. Możesz poprawić im nastrój "Kolorowym wiatrem", ale może coś jeszcze? No to co, Edyta, zachęcimy ludzi, żeby dbali o siebie nawzajem i uwierzyli naukowcom, bo tylko oni nas uratują? Tak!
Albo nie. Vogule Poland o Edycie Górniak i jej altmedowo-szurskich streamach:
Nie mówiliśmy jeszcze o pojawieniu się wśród celebrytów niespodziewanych wcześniej antyfanów szczepionek – takich mianem ich chyba trzeba określić, choć tych określeń jest wiele.
Madam: To było dla mnie zaskakujące. Z rozrzewnieniem wspominam dzisiaj te kłótnie o to, że Janda zaszczepiła się przed kolejką. Jacy ludzie byli źli! A gdy pojawiła się okazja, żeby sami się zaszczepili, to byli źli, że każe im się szczepić.
Na największą gwiazdę tego nurtu wśród celebrytów wyrosła Edyta Górniak, z którą mieliście dość dużą kosę pod koniec 2020 roku.
Madam: To było zaskakujące. My vogule poznaliśmy Edytę, nie wiem, jakiś rok wcześniej. Pamiętam, że dostaliśmy zaproszenie na jej koncert w Pałacu Kultury. Koncert wypadał akurat w dniu jej urodzin, więc był wyjątkowy. Później, po tym koncercie, zamieniliśmy z nią kilka słów. Zawsze doceniamy jej twórczość. Nie było też chyba naszej imprezy, na której nie poleciałaby choćby jedna piosenka Edyty. No bo kto nie lubi "Kolorowego wiatru"?
No i ja pamiętam ten moment bardzo dobrze. To była jeszcze nawet jesień. Zrobiliśmy tutaj, jakoś chyba dwa tygodnie po przeprowadzce mikroskopijną parapetówkę, która polegała na tym, że zaprosiliśmy jednego znajomego. Oglądaliśmy sobie z nim Borata i jakoś pod koniec tego filmu Patryk zajrzał na lajwa Edyty Górniak na Instagramie.
I to był ten lajw, ten słynny lajw, na którym ona nawijała przez trzy godziny o światowym spisku. I my tak się przysłuchiwaliśmy i byliśmy w takim autentycznym szoku. Ten lajw ostatecznie trwał trzy godziny i Patryk zaczął go nagrywać, jakąś, nie wiem, niecałą godzinę po rozpoczęciu. Wcześniej był w takim szoku, że nawet nie skojarzył, żeby nagrywać.
(...)
Patryk: No Edyta mówiła, Edyta mówiła tak naprawdę o wszystkim, czyli tak naprawdę o niczym. Mówiła o szczepionkach, o jakichś międzynarodowych spiskach, które mają zawładnąć światem. Wplatała w to jakieś angielskie słowa.
Madam: Mówiła też, że te osoby chore to są jacyś aktorzy, że to się naprawdę nie dzieje.
Że w szpitalach leżą kukły i aktorzy.
Madam: Tak. Że to się naprawdę nie dzieje, że to jest spisek jakiś, i że nie należy w to wierzyć. To nawet nie była jeszcze kwestia szczepionek. Chodziło o to, że cała pandemia jest fikcją. Plandemia.
Tam się działo tyle, że nie możemy dłużej cytować. Reszta tej nierównej potyczki Edyty Górniak z medycyną i Vogule Poland - w "Kuriozum".
Jako ostatnią bonusową dramę dajemy coś całkiem świeżego. Po homofobicznych i podsycających nienawiść wobec osób LGBTQ+ wypowiedziach Andrzeja Dudy podczas kampanii wyborczej. odezwę do świata wydała córka prezydenta, Kinga Duda. I zaapelowała, by wszyscy Polacy się kochali i szanowali. Piękne. Kinga napisała również do Vogule Poland.
I dostała adekwatną odpowiedź. Zobaczcie.
Zanim wyprowadziliście się na dobre z Polski, to mieliście jeszcze kontakt z wspominaną przed chwilą Kingą Dudą – i to taki bardzo bezpośredni kontakt. Chyba jeszcze nigdy o tym nie mówiliście, prawda?
Madam: Nigdy wczesśniej o tym nie mówiliśmy.
Patryk: Kinga Duda napisała do nas wiadomość na Instagramie. Kiedy to było?
Madam: W połowie września 2020 roku, czyli już po wyborach. Zacytuję:
„Hej chłopaki, przepraszam, że piszę w takich sprawach na DM, ale nie wiedziałam, czy nie uznacie, że kontakt inną drogą to fejk. Chciałam was zapytać czy bylibyście zainteresowani spotkaniem ze mną? Chcąc kontynuować działania w kierunku, o którym mówiłam w lipcu, przeprowadzam dość szeroki research dotyczący szeroko pojętej inności sytuacji osób nieheteronormatywnych i tolerancji. W ramach tego researchu rozmawiam z różnymi ludźmi, pytając ich o ich własne doświadczenia, oczekiwania, pogląd na sprawy i pomysły na to, jak można poprawić sytuację. Biorąc pod uwagę, że funkcjonujecie w przestrzeni publicznej, zarówno jako para, jak i osoby o własnym stylu, wasze spostrzeżenia byłyby dla mnie bardzo cenne. Co do zasady, moje rozmowy i badanie prowadzę anonimowo i w momencie przedstawienia mojego projektu nie będę ujawniać źródeł, chyba że ktoś wyraźnie wyraził taką wolę. Ze swojej strony byłabym też wdzięczna, gdyby ewentualne spotkanie zostało między nami”.
No sorry, Kinga.
„Byłabym wdzięczna, gdybyście zastanowili się, czy chcielibyście ze mną porozmawiać i pomóc w mojej misji. Mam nadzieję, że moja praca i zaproponowane rozwiązania przyniosą wymierne efekty. Jeśli nie natychmiastowe, to długofalowe. Uważam, że nie można do sprawy podchodzić po łebkach czy na gorąco. Dlatego staram się zebrać jak najwięcej informacji, danych i pomysłów. Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź, niezależnie od tego, jaką podejmiecie decyzję. Pozdrawiam”.
Łał. Znaczy muszę wziąć oddech głęboki. Łał. Co odpisałeś?
Patryk: Na początku poprosiliśmy Kingę, żeby potwierdziła, że to ona, bo to mogłaby być jakakolwiek inna osoba, z jakiegokolwiek fejkowego konta. Zwłaszcza, że to konto już nie istnieje, nazywało się @kinga.dduda. Także nie brzmiało jak prawdziwe, ale wtedy Kinga Duda nagrała siebie wraz ze swoim dowodem tożsamości, jako potwierdzeniem na to, że jest prawdziwą Kingą Dudą, córką prezydenta.
Łał.
Patryk: Odpisaliśmy w kilku punkcikach. Pozwolisz, że przeczytam...
Odpowiedź Vogule Poland do Kingi Dudy oraz opowieść o współpracy, do której Z JAKICHŚ DZIWNYCH WZGLĘDÓW nie doszło, a także historie z backstage'ów celebryckich imprez, dramy z Dodą i Dowborami, historie z Kayah, Magdą Gessler i dużo więcej wszystkiego ze świata Vogule Poland - w "Kuriozum". Książkę można zamówić tutaj!
To jest ASZdziennik dla "Kuriozum".