Nie, nie jest.
Tak przynajmniej twierdzi Marta Markowska, dziennikarka polityczno-społecznego tygodnika konserwatywno-liberalnego i portalu "Najwyższy Czas".
Kobieta pośpieszyła z wystosowaniem oburzonego tweeta, w którym twierdzi, że obarczanie synów sprzątaniem wynika z nienawiści do mężczyzn. Według teorii Markowskiej, owa nienawiść może mieć związek z porzuceniem przez samca alfa. A przynajmniej tak ocenia haniebne motywacje matki publikującej TikToka, na którym jej synowie… gotują i sprzątają.
Jasne jest, że tak traumatyczny obraz zasługuje na komentarz, który przywróci tradycyjny porządek rozregulowanej dynamiki obowiązków przynależnych kobietom i mężczyznom.
Z TikToka wynika, że synowie wyrodnej matki myją podłogę, przewracają jedzenie na patelni oraz wynoszą śmieci. Tak horrendalne przytłoczenie obowiązkami skwitowane jest bezczelnym komentarzem tiktokerki: „Do moich przyszłych synowych".
Najprawdopodobniej jest to sugestia świadcząca o tym, że jej synowie nauczą się nie zrzucać obowiązków domowych na swoje przyszłe partnerki.
A to jest obrzydliwe i niedopuszczalne, bo przecież każda kobieta w głębi serca marzy, by zanurzyć swoje dłonie w pachnącej pianie zmieszanej z zatłuszczoną patelnią. Nic nie sprawia jej takiej przyjemności jak jogging z odkurzaczem i peeling dłoni z Domestosu.
Obowiązki będące dla kobiet normą, są męką dla mężczyzn, którzy niczym sobie nie zasłużyli na bestialskie pranie mózgu, przez które może jeszcze pomyślą, że kobiety i mężczyźni są równi.
Na szczęście Marta Markowska śpieszy z receptą na chaos społecznych ról:
Bo przecież idealna kobieta to służąca.
I jak podkreśla Markowska, matka z TikToka "wychowuje synów na podnóżki".
A wszyscy wiemy, że to rola córek.