Dla jednych to tylko wybór pozycji z menu, ale są też ludzie, dla których zamówione danie jest swoistym postulatem dla żołądka. Przypomina pieśń produktów trawiennych, która w doskonałej harmonii wybrzmi we krwi i stanie się częścią skoordynowanego zespołu, w którym to właśnie człowiek jest dyrygentem.
Doskonale zdaje sobie z tego sprawę 24-letni Robert, który po raz kolejny miał okazję doświadczyć przykrej nieodwracalności swoich decyzji.
– Zamówiłem hamburgera, a chciałem pizzę – żali się mężczyzna, wiedząc, że nie istnieje żadna siła, która byłaby w stanie wpłynąć na złożone już zamówienie.
Wtedy właśnie Robert uświadamia sobie swój wpływ na rzeczywistość. Wie, że zamówienie hamburgera to tylko początek niefortunnego ciągu zdarzeń.
– Już w dzieciństwie zawsze wolałem chipsy, które wybrał kolega – zwierza się 24-latek. – Czasem mam wrażenie, że robię sobie na złość i zamawiam to, czego nie chcę.
Nic nie opisze niedosytu, jaki odczuwa Robert, gdy widzi kelnera niosącego klientowi jego wymarzone danie. Chciałby wtedy uwierzyć w kosmiczną siłę przyciągania lub mieć w sobie tyle czaru i charyzmy, by zaproponować komuś wymianę dań.
– Nie mogę sobie ufać – wyznaje mężczyzna. – Raz wybrałem na ślepo, ale to tylko zwiększyło moją tęsknotę za spaghetti aglio e olio, które nigdy nie było tak kuszące i odległe, jak wtedy, gdy zamówiłem carbonarę.
Czasami Robert zastanawia się, czy inni są tak samo niezadowoleni ze swojego wyboru.
– Oni zawsze wyglądają na szczęśliwych. To gra czy autentyczna satysfakcja? – analizuje mężczyzna.
To pewne, że każdy jego kęs nosi znamiona nieskończonej męki i coraz bardziej pogrąża go w otchłani rozpaczy.
Albowiem Robert posiadł tajemnicę mędrców: zawsze można było wybrać lepiej.
– Muszę przestać chodzić do restauracji. Albo chodzić więcej. Nie wiem – podsumowuje smutny filozof porzuconego hamburgera.
I modli się, żeby następnym razem przynieśli mu cokolwiek innego. Byle tylko nie to, co zamówił.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i zdarzenia są zmyślone.