Fot. 123rf.com/TRICOLORS/EAST NEWS WARSZAWA
Reklama.

Pracownicy jednego z warszawskich kin, ogólnopolskiego zwycięzcy w liczbie widzów na „Niewidzialnej wojnie”, byli pod wrażeniem niezwykłej frekwencji. Łączny zysk ze sprzedaży biletów oszacowano na 20 złotych, ponieważ film Vegi obejrzała aż jedna osoba.

Widząc śmiałka, który żwawym krokiem wmaszerowuje do sali numer 3, pracownicy wstrzymali oddech, a następnie zadzwonili, by o całym zajściu poinformować naszą redakcję. Dzięki ich szybkiej reakcji udało nam się porozmawiać z ofiarą filmu Vegi.

– Wcale nie chciałem przeżyć tego sam. Pytałem znajomych, czy pójdą ze mną do kina i nawet się zgodzili, ale gdy powiedziałem im, na jaki film, wszyscy zaczęli się wykręcać – żali się 32-letni Artur. – A potem okazało się, że poszli obejrzeć coś innego.

Jego odwaga została jednak doceniona. Sam Patryk Vega postanowił wyróżnić mężczyznę, który zdecydował się poświęcić ponad 2 godziny życia na jego opus magnum, stając się równocześnie boskim pomazańcem wśród koneserów ekskluzywnych pokazów kinowych.

– W trakcie napisów końcowych zadzwonił do mnie Vega – wyznaje Artur. – Mówił, że nie sztuką jest trafić do milionów serc. Prawdziwą sztuką jest trafić do jednego. Dziwnie się poczułem, trochę jakby do mnie podbijał, więc powiedziałem mu, że było nieźle i się rozłączyłem.

A potem zadzwonił Zawierucha. Poinformował wybrańca, że zaaranżuje spotkanie ich trójki, na którym omówią wrażenia po seansie i podziękują Arturowi za nienaganną postawę obywatelską. Niewykluczone, że 32-latek otrzyma rolę w kolejnym filmie reżysera.

Artur przyznaje, że sceny, które zobaczył, zostaną z nim na zawsze. Podobno wielokrotnie kusiło go, by wyjść, ale przypomniał sobie, że skoro przeżył ekstrakcję ósemek, to przeżyje też ekstrakcję mózgu.

Warta wyróżnienia jest również postawa 28-letniej Weroniki, która prawie poszła na film Vegi, ale ostatecznie zdecydowała się jeszcze raz obejrzeć Avatara. Pracownicy kina poinformowali kobietę, żeby nie odbierała telefonu od obcych numerów, bo niewykluczone, że Patryk Vega spróbuje ją przekupić.

I nic dziwnego, bo nie da się obejrzeć „Niewidzialnej wojny” bez przekupstwa.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i zdarzenia są zmyślone, ale frekwencja na filmie Vegi jest naprawdę niska.