Fot. materiały promocyjne
Reklama.
Osadzony w latach 30. Amsterdam opowiada o trojgu przyjaciół – dwóch weteranach wojennych i byłej sanitariuszce – którzy, wrobieni w tajemnicze morderstwo, wpadają na szlak jednej z najbardziej szokujących intryg w historii Stanów Zjednoczonych.
– Od początku wiedzieliśmy, że ta niesamowita, trzymająca w napięciu historia oparta na prawdziwych wydarzeniach zasługuje na gwiazdorską obsadę – zdradziła ASZdziennikowi osoba związana z ekipą filmową.
– Prześcigaliśmy się w pomysłach na to, kto powinien odegrać poszczególne role. W biurze produkcyjnym aż wrzało, czuliśmy, że nie możemy zrezygnować z żadnego z aktorów, których wyobrażaliśmy sobie w danej roli – usłyszeliśmy.
– Wreszcie, w porywie chwili, Christian [Bale – przyp. red.] wyskoczył z krzesła i oznajmił, że sam zagra rolę lekarza ze szklanym okiem. No i wtedy poszło już z górki, bo skoro mieliśmy w filmie Chrisa, to równie dobrze mogliśmy mieć, weźmy na to, Roberta de Niro, bo czemu by nie?
Obok Christiana Bale'a, współproducenta filmu, na ekranie będzie więc można zobaczyć Margot Robbie, Johna Davida Washingtona, a także: Chrisa Rocka, Anyę Taylor-Joy, Zoe Saldañę, Ramiego Maleka, Mike'a Myersa, Michaela Shannona, Taylor Swift, Timothy'ego Olyphanta, Eda Begleya Jra... i, owszem, Roberta de Niro.
Jak wyjaśnili nam informatorzy, decyzja o zatrudnieniu wszystkich gwiazd kina, jakie przyszły twórcom do głowy, może nie była do końca rozsądna, lecz z pewnością nadzwyczaj efektowna i skuteczna.
I choć do premiery trzeba jeszcze troszkę poczekać, coś nam mówi, że będzie warto.
To jest ASZdziennik dla filmu "Amsterdam" – w kinach od 14 października.