logo
Fot.123rf.com
Reklama.

Imiona te raczej nie kojarzą się z liniejącym futerkiem i błaganiem o saszetę. Nic bardziej mylnego! Od niedawna każdy nowoczesny kot nosi ludzkie imię i nikogo nie obchodzi, że z tego powodu cierpią polskie dzieci. Czy to dyskryminacja? Być może.

Zbadajmy to.

– Według mnie jest to marnotrawstwo instynktu macierzyńskiego, który, jak wiadomo, mierzony jest w punktach – wyznaje specjalistka z forum KotyToNieDzieci. – Każda kobieta ma ograniczoną liczbę punktów. To może być 100, ale może być też 30, zależy od kobiety. Gdy przeznaczymy 20 lub nawet, odpukać, 30 punktów na koty, może się okazać, że takiej kobiecie nic nie zostanie. A to byłaby prawdziwa tragedia.

W celu zbadania sprawy wybraliśmy się do gospodarstwo domowego, w którego sąsiedztwie mieszkają koty o ludzkich imionach.

– Sąsiadka z piętra niżej ma czteropokojowe mieszkanie, a w każdym z nich inny kot. Kolejno: Wiktor, Weronika, Walenty i Wojtek – zdradza nam zaniepokojona 40-latka z Gdańska. – Mogłaby mieć czwórkę dzieci. A zamiast kuwet wstawić do mieszkania kołyski.

– Koty są podstępne – dodaje jej mąż, który nie znosi porannego miauczenia Wojtka. – Miauczą o tej samej częstotliwości co płaczące dzieci, a przecież nimi nie są.

Oburzone małżeństwo opowiada o satanistycznych obrządkach, które odbywają się co roku w mieszkaniu sąsiadki.

– Urządzają kotopciny, czyli imprezę z okazji rocznicy adopcji kota. Dla mnie to chore – wyznaje kobieta.

Na rozmowę zaprosiła nas również kobieta z grupy opozycji, 28-letnia Magda, właścicielka kotki Gosi i kota Tomka.

– Gosia i Tomek to prawdziwe urwisy. Gośka podarła już trzecią firankę w miesiącu, a Tomek? To dopiero wariat. Wczoraj zrobiłam mu na obiad potrawkę z kurczaka, a ten i tak wolał pożreć kajzerkę.

Kobieta zdradza nam swój patent na odmawianie spotkań znajomym z pracy.

– Słuchajcie, Tomek się rozchorował. Może innym razem.

Zapomina tylko wspomnieć, że Tomek to nie jej syn, a dwuletni kot brytyjski. 

– Zostało mi 10 punktów instynktu macierzyńskiego i zamierzam wykorzystać je na adopcję kota Maćka – chwali się Magda.

Wychodzi na to, że nazywanie kotów ludzkimi imionami zdecydowanie można traktować jako dyskryminację dzieci, więc wszystkie młode kobiety niezdolne do wymyślenia nie-ludzkich imion powinno się skierować na resocjalizację, a ich koty pod obserwację.

Magda powinna natomiast wziąć się w garść i urodzić bobasa. Ma przecież już 28 lat.

Albo lepiej niech nie rodzi, bo pewnie nazwałaby go Mruczek.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.