Jako że wybuchy przyszłego "emerytowanego zbawcy narodu" na dobre wpisały się w polityczny pejzaż polskiego marazmu, zebraliśmy najpiękniejsze momenty z Jarosławem Kaczyńskim, które udowadniają, że i on posiada ludzkie emocje: głównie nienawiść. Miło!
1. Czy Jarosław Kaczyński ma powody do złości? Jeszcze jak! A wy jak byście się czuli, pracując na jednej sali z liczną agenturą Putina? No właśnie. Całe szczęście, że na ukojenie zszarganych nerwów prezesa jego partia zaczęła gremialnie skandować imię "Jarosław". Piękne!
Szkoda tylko, że opozycja dodała do tego swój okrzyk: "Będziesz siedział". Co sprawiło, że wszyscy posłowie stworzyli na chwilę jedno spójne zdanie. Rzadki, ale jak cenny widok.
2. Poniżej klasyczna vintage'owa furia prezesa. To dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu do obiegu mowy potocznej weszło nowe, chętnie używane określenie: zdradzieckie mordy. Co równie ciekawe, zwrot ten można stosować w charakterze pejoratywnym wobec swoich adwersarzy, jak i do przyjaciół typu: najbliżsi. Dziękujemy!
3. Krótko i na temat: błyskawice symbolizujące Strajk Kobiet to w rzeczywistości znak ukrytych formacji SS-mańskich, a wspieranie przez opozycję ulicznych demonstracji równa się krwi na ich rękach. Proste. W tym wypadku prezes prawie nie podniósł głosu, jednak w porę przypomniał sobie, by przed wypowiedzią zdjąć maseczkę z twarzy. Logiczne: z maseczką na twarzy byłoby gorzej słychać.
4. Twardy jak skała i silny jak tur: czy te określenia pasują do naszego ukochanego wodza? A czy po nocy wstaje nowy dzień? "Może mnie pani obrażać, ale i tak nie jest pani w stanie" - ta wypowiedź prezesa świadczy o doskonałej wewnętrznej harmonii pomiędzy jego stoickim spokojem a tornadem gniewu. Oto bowiem na naszych oczach Jarosław Kaczyński dobija od zera do setki (na skali wściekłości) w zaledwie sekundę, nagle wyzywając opozycję od "przestępców". Well, that escalated quickly – jak to powiedział kiedyś pewien mędrzec.
5. Jarosław Kaczyński opanował do perfekcji dyrygowanie innymi, by zachowywali się wedle jego oczekiwań. Na poniższym wideo nie zobaczymy więc wyartykułowanej wściekłości wobec innych, a cichy pokaz siły na przykładzie reprymendy Dominika Tarczyńskiego (przypomnijmy: to ten polityk, który zapraszał Lecha Wałęsę na "solo"). Tarczyński na tym nagraniu wyraźnie zdaje sobie sprawę, do czego zdolny jest jego szef, więc – zazwyczaj dość butny – w tej sytuacji spuszcza głowę. Dla własnego bezpieczeństwa.
BONUS: Nie tylko złością i rozczarowaniem człowiek żyje, a nawet jeżeli pochmurne myśli kołaczą się po głowie, warto wziąć przykład z Jarosława Kaczyńskiego, który słysząc, jak tłum skanduje jego imię – przyłączył się do skandowania. Brawo!
To jest ASZdziennik, ale to prawda.