Jak wiadomo, prawdziwa rodzina to chłopak i dziewczyna, nie liczy się nawet świnia i świnia.
A jeszcze bardziej nie liczy się niedźwiedzica i niedźwiedzica. Chociaż dwie świnie może jeszcze przejdą, pod warunkiem, że jedna z nich ma zarost, a druga nie.
Widzowie „Świnki Peppy” momentalnie znienawidzili tę wstrętną świńską rodzinę, która i tak jest przecież nieśmieszna, a żadne zdrowe na umyśle dziecko jej nie ogląda.
W związku z tym prezentujemy serię najciekawszych komentarzy dotyczących igrania z jedynym prawdziwym wzorem rodziny. Okazuje się, że reakcje na „Świnkę Peppę” są nie tylko rozrywką, ale bywają również projekcją fantazji seksualnych sfrustrowanych rodziców.
Jeden z internautów stworzył scenariusz na kolejny odcinek. Dzięki niemu już niedługo
każde dziecko będzie przygotowane na jeden z najbardziej prawdopodobnych „prawdziwych scenariuszy życiowych”.
Nie pokazują tam też problemu z brakiem dostępu do aborcji, przemocy, biedy, gwałtów, wojny, samobójstw, pizzy hawajskiej i cen oleju w Polsce. Ciekawe, na którym miejscu
do pokazania w „Śwince Peppie” znajdują się ludzie, którzy słuchają muzyki w
autobusie bez słuchawek.
Producenci powinni czym prędzej nawiązać współpracę z pisarzami z wykopu, stać ich na znacznie więcej niż na parę niedźwiedzich lesbijek.
Jak wszyscy dobrze wiedzą, zdrową rodziną nie można nazwać dwóch zbrodniarek pod postacią homoseksualnych niedźwiedzic. Zdrowa rodzina to heteroseksualna para ludzkich
katolików z minimum dwójką dzieci.
No chyba że któreś z rodziców jest bezpłodne. To już nie rodzina. Rodzice adoptujący dzieci? Też nie rodzina. Mogą najwyżej nazywać się współlokatorami. Jak najbardziej wskazane jest pobieranie od takiego dziecka opłaty za wynajem pokoju i rozliczanie za każdą zjedzoną parówkę.
Każdy mężczyzna z chwilą, gdy zostaje ojcem zyskuje moc naprawiania uszczelek i budowania karmnika. A w tej obrzydliwej bajce co? Kolejne przekłamanie. Że niby te wstrętne feministki wszystko potrafią, a mama jest najlepsza? Każdy wie, że w zdrowej rodzinie mama
powinna być najgorsza, żeby ojciec miał mniej konkurencji i mógł pokazać dziecku magiczną sztuczkę pod tytułem „znikanie drobnych z portfela matki”.
Okazuje się, że pokazanie miłości dwóch kobiet to jawna zachęta do dziecięcej masturbacji.
Zachęcamy producentów do nagrania odcinka, w którym heteroseksualni rodzice Peppy staną do pojedynku z homoseksualnymi rodzicami niedźwiedzicy Penny. Apelujemy o pełen zestaw: grube narkotyki, odrąbane głowy, krew na posadzce, płaczące dzieci jako zakładnicy szajki queerowych niedźwiedzic, które porwały już jedno dziecko i nie zawahają się, by wywieźć Peppę za granicę i zmusić ją do bycia lesbijką.
A dzieci same zdecydują, jak chcą żyć i ocenią, co jest dobre, a co złe, więc uprasza się, by
środowiska nie epatowały tak bezwstydnie swoją pozytywną oceną wobec jawnie negatywnych zjawisk, takich jak miłość.
Czy to prawda, że świnka Peppa nie jest kanibalką? Prawdziwa świnka powinna wcisnąć swojego starego do piekarnika, a potem zajadać się schabowym z jego tyłka.
Klasyka: najpierw wege, potem homo.
Chociaż nie. „Świnka Peppa” już raz została oskarżona o kanibalizm na łamach „Gazety Krakowskiej”. Podobno zdarzyło jej się zjeść grillowaną kiełbaskę. Jesteśmy uratowani.
Wiadomo, jeśli pojawia się para jednopłciowa to od razu w zestawie z tęczowymi majtkami, piosenkami Katy Perry, paradą równości w połowie odcinka i dildo w miejscu kończyn.
I jeszcze jeden rant na ojca Peppy. Gdzie się podziali tamci mężczyźni, którzy potrafili
uderzyć w piłkę tak mocno, że dewastowali całe wesołe miasteczko, wygrywając w ten sposób dwumetrowego różowego jednorożca dla swojej córki?
Mamy nadzieję, że wszyscy przekonali się, jak niebezpieczną bajką jest „Świnka Peppa”. Jeśli nie wystarczyły wam próby zdemoralizowania dzieci poprzez zachęcanie do zabawy z pająkami w jednym z odcinków w 2017 roku, to teraz macie już pewność, że „Świnka Peppa” to bajka dla najgorszych zwyrodnialców.
To jest ASZdziennik, ale komentarze są prawdziwe.