Oto 11 dowodów, że w Poznaniu doszło do zamachu na ławce.
1. Ławka została zainstalowana w bezpiecznej odległości od składowisk chemikaliów. Z niewyjaśnionych jednak przyczyn na jej poręczy i wielu innych elementach śledczy odkryli ślady znacznej ilości substacji, która w składzie miała łatwopalny tlen. Z ekspertyz wykonanych przez niezależnych naukowców współpracujących wcześniej z NASA wynika, że mógł być to tzw. tlenek wodoru, odpowiedzialny za setki tysięcy zgonów rocznie na całym świecie.
2. Z oględzin stelażu ławki wynika, że musiało dojść do podpalenia lub nagłej eksplozji. Inaczej nie da się wytłumaczyć całkowitej dewastacji i opłakanego stanu stalowych elementów wraku.
3. Prof. Witold Biedanida, ekspert od katastrof budowlanych współpracujący m.in. ze znanymi deweloperami udowodnił, że drewniane elementy konstrukcji ławki nie mogły ulec naturalnemu rozkładowi w tak krótkim czasie od wyprodukowania. Nawet w niesprzyjających warunkach proces rozkładu drewna trwa kilka lat. W Poznaniu przebiegło to zaś błyskawicznie.
4. Fakt zamachu potwierdzają naoczni świadokowie. Pani Agnieszka P., mieszkanka Poznania, podczas przesłuchania zeznała: "Wyszłam z psem na spacer około godziny 15:00. Gdy przechodziliśmy obok ławki, była w nienaruszonym stanie. Piękna. To miała być szybka sikupa, ale zaczął padać deszcz i schroniliśmy się w pobliskiej kawiarni. Gdy przestało padać i wracaliśmy ok. 15:30, ławka, wyglądała już jak po jakimś wybuchu".
5. Wyniki oględzin podestu zostały sfałszowane. Umowa na oględziny i odrestaurowanie ławki oraz przywrócenie wraku do stanu używalności została podpisana przez osobę o wschodnio brzmiącym nazwisku. Ktoś maczał ręce w tym oszustwie, nie wysyłając do Poznania ekipy majstrów z Warszawy.
6. Pęknięcia na podeście musiały być wynikiem gwałtownego wzrostu ciśnienia na skutek eksplozji wewnątrz konstrukcji ławki i konturu Polski. "Coś takiego widzimy, gdy gotujemy sobie kiełbaski na śniadanie" - twierdzą eksperci na podstawie przeprowadzanych eksperymentów.
7. Mając na uwadze niespotykane zniszczenia nieporównywalne z np. chuligańskimi dewastacjami ławek, uszkodzenia podestu i niewiarygodnie szybka utrata farby, a także ustalenia niezależnych stolarzy, można z pełną odpowiedzialnością wskazać na użycie broni termobarycznej, używanej m.in. przez w Czeczenii. Trwa ustalanie powiązań bomb TERMObarycznych z pobliskimi TERMAMI Maltańskimi. Niewykluczone, że zamachowcy działali od środka.
8. Jak wynika z zeznań świadków, ławka po zamachu była całkowicie niezdatna do siedzenia. Groziła zawaleniem bądź załamaniem się w pół. Fakt ten pasuje do końcowej fazy wybuchu skumulowanego głowicy termobarycznej. Z eksperymentów wiemy, że po takiej eksplozji podciśnienie zrywa całkowicie farbę ze ścian.
9. "Po tym, gdy zaczęło kropić, a ławkę spowiła tajemiczna i nienaturalna mgła, to był moment, kiedy kiedy na ziemię z hukiem opadły pierwsze elementy biało-czerwonego kontury Polski" – zeznał w śledztwie jeden ze świadków.
10. Z wiarygodnych zeznań wynika, że chwilę przed eksplozją ławki siedzieli na niej lokalni sympatycy Prawa i Sprawiedliwości. Twierdzą, że po powrocie do domu na ich ubraniach znalazły się dziwne ślady po cieczy przypominającej zapachem monotlene diwodoru.
11. Osoby odpowiedzialne za zabezpieczenie szczątków ławki postępowały ponoć chaotycznie. Pierwsza jednostka majstrów (przypomnijmy: jeden z nich o obco brzmiącym nazwisku) przybyła na miejsce zamachu dopiero dwie godziny po katastrofie, mimo iż do tragedii doszło w gęsto zaludnionej i popularnej wśród spacerowiczów i rowerzystów części Poznania. Są zeznania, z których wynikało, że pracują powoli, jakby ich wynagrodzenie nie było proporcjonalne do ratowania ławki o wartości 100 tysięcy złotych i znacznie większej wartości patriotycznej dla wszystkich Polaków.
Liczymy, że ośrodki władzy w Warszawie zażądają od Poznania natychmiastowego zwrotu wraku ławki.
Plan uroczystych obchodów pierwszej miesięcznicy nad Jeziorem Maltańskim ogłosimy wkrótce.
To jest ASZdziennik, ale to chyba prawda.