logo
Fot. Michal Wozniak/East News / Interia
Reklama.

Swoje plany na przyszłość Roszkowski snuł w podkaście Piotra Witwickiego w Interii.

- W latach 80. pisałem pod pseudonimem Andrzej Albert - wspomniał Roszkowski. - Starsi wiedzą dlaczego, młodzi może się dowiedzą z tego podręcznika. Zastanawiam się, czy tego drugiego tomu nie trzeba będzie wydać pod pseudonimem.

Winę za to, że Roszkowski musi zejść do podziemia i od tej pory pisać prawem wilka, ponoszą "mainstreamowe media".

- W jakiś sposób (media - przyp. ASZ) zastraszyły szkoły. Nie chcą go kupować, bo się boją - ocenił Roszkowski. - Nie boją się ani mnie, ani tekstu, boją się opinii, która została ukształtowana przez media, które znienawidziły ten tekst - dodał.

Dodał jednak, że "tego podręcznika nie zniszczy się tak łatwo". I będzie krążył po tajnych kompletach.

- Może trafi do rodziców, przeczytają i się zastanowią, i następnym razem nie ulegną presji mediów, które opierają się na głosach ludzi, którzy go nie czytali, z góry go wykluczają - dodał. To musi się udać, ale mamy dla profesora Roszkowskiego jeszcze jeden patent.

Wtedy już na pewno nikt nie rozpozna, kto jest autorem, a zatem wszyscy łykną każdą nienawistną, szkodliwą i pseudonaukową bzudrę, która pojawi się w jego tajnym podręczniku.

logo

To jest ASZdziennik, ale to prawda.