Fot. zrzutka.pl. Na zdjęciu dwutygodniowa London i zużyte strzykawki, w których jej mama przyjmowała leki (zachowała je wszystkie), żeby pokazać, jak bardzo się poświęciła, żeby ją mieć
Reklama.
Ponieważ wszyscy wiemy, jak popier**lone i szkodliwe są treści przedstawiane w podręczniku, nie musimy chyba tłumaczyć, skąd decyzja o pozwie.
Podajemy jednak słowa Kamila tłumaczące jego motywację do rozpoczęcia zbiórki.
Kochani,
w normalnych warunkach wyciągnąłbym z kieszeni pieniądze i opłacił prawnika, ale w mojej rodzinie w ostatnim czasie miał miejsce nieszczęśliwy wypadek, który dosyć mocno zaangażował mnie finansowo, dlatego zwracam się z uprzejmą prośbą o wsparcie i pomoc w opłaceniu Kancelarii, która w moim imieniu pozwie Ministerstwo Edukacji i Nauki czyli min. Przemysława Czarnka oraz autora tego hejterskiego i kompletnie nienadającego się do edukacji (nawet dżdżownic) podręcznika. Sprawa będzie trwała dłużej niż medialne zainteresowanie nią, dlatego zbieram kwotę, która pozwoli mi przez najbliższe lata prowadzić ten spór sądowy.
Nie pozwolę, żeby w publicznej szkole moja Córka była wytykana palcami jako obiekt eksperymentów i dziecko niekochane przez rodziców, dlatego zrobię wszystko, żeby zanim trafi do szkoły, ten podręcznik był już odległą przeszłością i niechlubnym świadectwem czasów, w jakich przyszło nam wszystkim żyć.
Z góry dziękuję za każde, nawet najmniejsze wsparcie, a twórcom tego gniota dedykuję wpis Aleksandry Sarny na Twitterze:
"Ej, panie Czarnek i panie Roszkowski! Wiecie, co jest zasadniczą różnica pomiędzy dziećmi z in vitro a tymi, które zostały poczęte w sposób tradycyjny? Te z in vitro ZAWSZE były chciane".
Wszelkie zebrane środki, które nie zostaną wykorzystane na pokrycie kosztów sprawy, zostaną przekazane na ustaloną z wpłacającymi fundację charytatywną.
Link do zbiórki znajdziecie TUTAJ.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.