
Reklama.
Gwiazdor od lat pielęgnuje swoje relacje z Rosją: czy to promując rosyjską broń, współpracując z białoruskimi producentami gier komputerowych, czy też biorąc udział w imprezach urodzinowych lidera Czeczenii Ramzana Kadyrowa.
Seagal jest też przedstawicielem rosyjskiego MSZ ds. kultury w stosunkach z USA, a w zeszłym roku dołączył do proklemlowskiej partii Sprawiedliwa Rosja – Za Prawdę. A, no i ma obywatelstwo Serbii i Rosji.
Nic więc dziwnego, że i tym razem powinęła mu się nóżka i zamiast wspierać naród zaatakowany przez okupanta, Seagal odwiedził zbombardowany w zeszłym miesiącu rosyjski obóz filtracyjny dla ukraińskich jeńców w Ołeniwce, w którym miało dochodzić do tortur i egzekucji, i plótł prorosyjskie farmazony.
W zasadzie trudno spodziewać się czegoś lepszego po kimś, kto własne urodziny świętuje w Moskwie, a Putina nazywa "jednym z najwspanialszych światowych przywódców".
Choć osobiście radzilibyśmy mu się trochę uspokoić w tych zalotach.
Przecież nikt nie lubi desperatów.
Przecież nikt nie lubi desperatów.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.