logo
Fot. TRICOLORS/East News
Reklama.

- To nie jest dobry rok dla żadnego segmentu branży - opowiada na Signalu D., hurtownik z północnej Polski. - Najpierw piosenki Maty i Young Leosi na Jamajce, a teraz to.

Jak wyjaśnia, wstępne badania rynku ujawniły już przyczynę zapaści popytu: Polacy obawiają się, że narkotyki im nie służą.

- Ciekawe, że nie odnotowano spadku przyjmowania leków - ironizuje inny przedsiębiorca, którego w telefonie mamy zapisane jako "warsztat zmiana opon". - Ale wiadomo, jak dwie rzeczy wejdą ze sobą w reakcję, to to oczywiście nasza wina.

Pod wpływem czarnego PR-u przestraszeni Polacy boją się dzisiaj nie tylko kokainy, ale także tzw. fety, popularnego MDMA, dotąd pozytywnie kojarzonego kwasu, a nawet całkowicie naturalnych substancji. We wszystkich tych segmentach widać spadki.

- Mam żal do Sebastiana Fabijańskiego - mówi z goryczą biznesmen. - Mógł przynajmniej sprecyzować, co dokładnie brał, żeby nie siać paniki wśród konsumentów. To jak powiedzieć "dostałem salmonelli, bo zjadłem jedzenie".

Wciąż nie wiadomo, czy przedsiębiorcom w ich gehennie jakkolwiek ulży rząd.

- Nie jestem naiwny - komentuje D. z Pomorza. - Do wszystkiego doszedłem pracą własnych rąk, bez grosza pomocy od państwa. Jakieś tarcze? Nie dla nas.

- Wiadomo, lepiej dać Golcom.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.