Billboard, który już za chwilę pojawi się na każdej ulicy w Polsce, wygląda tak.
No to pytamy autorów, co się tu wydarzyło.
1. Gdzie są TE dzieci?
No jak to gdzie? Przecież widać, że w zbożu. Czy to podchwytliwe pytanie? O co tutaj chodzi? Czy poprawna odpowiedź to "na billboardzie"? "Na stocku?" Wytłumaczcie, prosimy.
2. Gdzie jest pół TEGO dziecka?
Co się z nim stało? Żądamy wyjaśnień, albo powiadomimy organy ścigania.
3. Dlaczego jeszcze 80 minut temu dziecko było całe?
Gdzie byli i co robili autorzy plakatu w ciągu ostatnich 80 minut? Czy mają alibi? Czy tajemnicza trzecia postać jest odpowiedzialna za zniknięcie połowy dziecka? Dlaczego media o tym milczą?
4. Czy cały ten billboard to dziwny rebus?
Polak mały? W zbożu cały? Zgadujemy hasło: "Dzieci kukurydzy" Stephena Kinga! Nie?
5. Czy to reklama elektromarketu i promocji na 50-calowe TV na Kartę Dużej Rodziny?
Bo chyba nie chodzi o to, że w latach pięćdziesiątych rodziło się w Polsce więcej dzieci, a aborcja była legalna, gdy ciąża zagrażała życiu i zdrowiu kobiety, gdy do zapłodnienia doszło w wyniku gwałtu, kazirodztwa, gdy w ciąży była osoba nieletnia, a później wprowadzono też możliwość aborcji ze względu na trudne warunki życiowe kobiety ciężarnej, a podobny stan prawny obowiązywał w latach osiemdziesiątych?
No chyba nie, bo po co tam te apostrofy przy tych minutach i calach? I chyba Fundacja Nasze Dzieci Kornice może to wszystko logicznie wyjaśnić?
To jest ASZdziennik, ale to prawda.