
REKLAMA
- Jestem tolerancyjny, więc nie mam problemu, gdy zauważę małe krzyżyki na łańcuszkach u przechodniów - zapewnia mężczyzna. - Jednak głośne procesje sunące przez miasto to przecież jawna prowokacja.
Marcin przyznaje, że cała ta sytuacja wprawia go w niemały dyskomfort. Głośne śpiewy wychwalające Boga, publiczne msze i blokowanie orszakiem wiernych ruchu na ulicach. To według Marcina tylko niektóre z aktów agresji na jego niewiarę.
- Ja nie organizuję marszy negujących istnienie Boga, ani zbiorowego czytania prac Richarda Dawkinsa. Podobnego szacunku oczekuję od wiernych Kościoła katolickiego - kwituje mężczyzna.
Jednocześnie pyta: Skoro Bóg jest wszechobecny i wszechwiedzący, to dlaczego katolicy nie mogą go czcić we własnych domach za zamkniętymi drzwiami?
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.