Poznawanie własnego ciała to wstydliwy temat, który powinien zostać poza szkołą - twierdzą ci sami ludzie, którzy chcą dać uczniom do ręki broń palną oraz poluzować w Polsce prawo do jej posiadania.
Reklama.
Reklama.
- Dziś zmieniamy podstawy programowe po to, żeby młodzież w szkołach mogła zapoznać się z teorią, budową broni, a następnie doświadczać praktycznej wiedzy z obsługi broni - powiedział minister edukacji Przemysław Czarnek. Ten sam, który o edukacji seksualnej w szkołach powiedział też tak:
"Wara od naszych dzieci!".
- Wiek 15 lat jest optymalny, żeby zaznajomić dziecko z bronią - twierdzi z kolei Mikołaj Pawlak, rzecznik praw dziecka, który na co dzień przeciwny jest, by zaznajamiać dzieci z własnym ciałem, seksualnością, rożnorodnoscią potrzeb i relacjach partnerskich
Wcześniej ten sam Mikołaj Pawlak ostrzegał przed edukatorami, którzy na siłę podają dzieciom tabletki zmieniające płeć. Najwyraźniej wymyśleni przez Pawlaka edukatorzy podający wymyślone tabletki to mniejsze zagrożenie niż ułatwienie w Polsce dostępu do broni.
Podobne stanowisko zajmują też członkowie założónego przez Konfederację Parlamentarnego Zespołu ds. Kultury Posiadania Broni. Chcą, by wydanie pozwolenia na broń przypominało wydanie prawa jazdy. Wierzą, że poprawi to bezpieczeństwo w Polsce.
I jednocześnie wierzą w to, że edukatorzy chcą uczyć dzieci w szkołach masturbacji, a edukacja seksualna powinno się zostawić rodzicom. Bo nauka o własnym ciele i swoich naturalnych potrzebach jest groźna, w przeciwieństwie do łatwego dostępu do broni palnej.
Pogłoski, jakoby z uwolnieniem dostepu do broni planowano też wprowadzić prawo do bohaterskiej śmierci w szkolnej strzelaninie i pośmiertny medal im. Łupaszki, nie są jeszcze potwierdzone.