
REKLAMA
My Chemical Romance wypuścili pierwszą piosenkę od 2014 roku i Michał z Gliwic nie może czuć się lepiej w czuciu się źle.
Mężczyzna od razu przypomniał sobie czasy, gdy był trochę młodszy i z obawą spoglądał w ścianę swojego pokoju oraz w przyszłość. A dziś uświadomił sobie, że poczucie zagubienia, niska samoocena i chęć nieistnienia tylko w nim urosła.
- Kiedy byłem młodszy miałem poczucie, że nic nie znaczę. Teraz, kiedy dojrzałem, wiem, że to prawda. Cieszę się, że muzyka tego zespołu wciąż może mi o tym przypominać - mówi nam Michał.
Michał przyznaje, że od wydania "The Black Parade" słuchał m.in. Nine Inch Nails, Toma Waitsa i Nicka Cave'a. Jak się jednak dziś okazało, nic tak świetnie nie koresponduje z pustką, którą czuje w środku, jak teksty Gerarda Waya. Dopiero My Chemical Romance zajrzeli głębiej w jego wciąż krwawiące ze smutku serce i w duszę pełną wyrzutów sumienia, nieodwzajemnionych miłości i samokrytyki.
Przypomniały mu się też czasy, jak katował w kółko kawałek "I'm Not Okay ", który z czasem stał się nie tylko mimowolnym soundtrackiem jego życia, ale także porannym budzikiem, przy którym wstaje, by nienawidzić siebie i świata.
Co prawda Michał już nie zakłada na siebie czarnych obcisłych spodni, koszulki w paski i marynarki, bo się w nie nie mieści, a grzywka musiała ustąpić łysinie, ale jego emo wnętrze pozostało nietknięte. Wciąż można je określić słowami: mokry mech, smar, łzy.
Pozostaje już tylko czekać na całą płytę, która stanie się obowiązkową playlistą na imprezach Michała, na które nikt nigdy nie przychodzi.
To jest ASZdziennik, ale My Chemical Romance naprawdę wypuściło nową piosenkę. Reszta została zmyślona. Trochę.