- Nie przepracowywałem się w ciągu czterech lat. Chodziłem do liceum im. Jana Zamoyskiego w Lublinie, gdzie oczywiście trzeba było się uczyć, bo to renomowana szkoła, ale nie byłem typem prymusa. Nie przykładałem wagi do średniej ocen na świadectwie i czerwonych pasków - powiedział minister, a następnie dodał, że w liceum lubił imprezy.
Całkowicie zmienia to wizerunek Przemysława Czarnka w oczach nastolatków. Do tej pory postrzegany bez entuzjazmu, odtąd będzie jawił się młodzieży jako fajny ziom taki jak oni.
- Hej, ja mam podobnie - docenia lifestyle ministra 18-letni Tomek, basista i DJ z warszawskiej Bednarskiej.
- Taki jakby starszy Mata - ocenia z kolei 16-letnia Ola z Gdańska, wizualizując sobie, jak Czarnek jedzie z kryształem i harnasiami na schodkach.
Wiadomo, że nastoletni Przemek - choć w toku nauki cenił głównie zabawę w gronie rówieśników - przed maturą przysiadł fałdów i zdobył doskonałe oceny.
- Dostałem czwórkę z polskiego pisemnego i ustnego. Niemiecki poszedł mi znakomicie, dlatego dostałem najwyższą ocenę - pochwalił się swoimi zdolnościami minister.
Dla uczniów wyznanie Czarnka to znak, że i bez czerwonych pasków w liceum można dojść do wysokich godności państwowych, bo nie to jest w życiu najważniejsze.
Byleby potem zrobić habilitację z wolności gospodarczej na KUL.
To jest ASZdziennik. Część cytatów została zmyślona, ale wywiad Czarnka jest prawdziwy.