
Zmarł Jacek "Budyń" Szymkiewicz.
Jego Pogodno towarzyszyło nam najpierw na kopiowanych w domu płytach i empetrójkach ściąganych z Kaazy, potem na discmanach, a potem na koncertach i festiwalach. Zawsze bawił - nas i siebie - swoimi słowami. Na przykład wtedy, gdy mówił o pani w obuwniczym, która miała taki ruch, że aż się jej buty rozeszły, albo gry jego orkiestra robiła "paparara". Albo gdy tak prawie razem ze Stachurą śpiewał o "Białej Lokomotywie" z Babu Królem.
Wczoraj Budyń ogłaszał jeszcze nowe plany i swój nowy zespół. Może się jeszcze usłyszymy. Szkoda, że już nie zobaczymy.
Tymczasem w Niebie, albo tym innym lepszym miejscu, które może istnieje, albo i nie, zrobiło się pogodno. No i w końcu te psalmy, czy cokolwiek oni tam śpiewają, będą miały ciekawszy tekst.
Dzięki za wszystko, Budyń.
To jest ASZdziennik, ale to niestety prawda.