- Wspólnota międzynarodowa chce uniknąć eskalacji i dlatego nikt nie interweniował bezpośrednio, ale widzę, że wielu wysyła broń. To straszne, gdy się o tym pomyśli, to może wywołać eskalację, której nie będzie można kontrolować - powiedział zatroskany kardynał.
To cenne spostrzeżenie, które może zwrócić uwagę opinii międzynarodowej - ostatnio, niestety, zajętej głównie nienawidzeniem Rosjan za zbrodnie, gwałty i mordowanie cywilów w Buczy - na groźniejszy problem, jakim jest posyłanie Ukraińcom karabinów.
Parolin litościwie dodał, że sama Ukraina ma prawo do uzasadnionej obrony. To dobrze - teraz ukraińscy żołnierze będą mogli walczyć bez strachu, że za przemoc pójdą do piekła. Niestety, tego samego nie można obiecać żądnym krwi Europejczykach, którzy, wyraźnie spragnieni eskalacji, dosyłają im javeliny i amunicję.
Wiemy, że zdecydowana większość przywódców państw jak na razie nie daje posłuchu rozważnym, dojrzałym słowom kardynała. Jest jednak pewien chlubny wyjątek.
Żadnej broni Ukraińcom nie ofiarował porządny chrześcijanin Władimir Putin.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.