Fot.: Instagram / mat. prasowe
Reklama.
Możliwe, że jesteśmy niepoprawnymi idealistami, którzy wierzą w protest songi.
Możliwe, że Putin jest tak odcięty od świata zewnętrznego, że i tak nigdy nie usłyszy niczego niepochlebnego na swój temat.
Możliwe też, że nawet, gdyby trafił na tę piosenkę, wywołałaby w nim ona absolutne zero emocji.
Możliwe.
Ale i tak zastanawia nas, czy nowy utwór Anastazji mógłby stać się tak popularny, że na jeden króciutki moment ukłułby delikatne ego rosyjskiego prezydenta i na ułamek sekundy zadrżał jego powieką...
Spróbować nie zaszkodzi, dlatego zachęcamy do słuchania:

A tak na serio: talent Anastazji jest niezaprzeczalny, a jej utwory poruszają do głębi. "Spaloną ziemię" powinien więc usłyszeć każdy, bez względu na to, czy pomogłoby to obalić reżim Putina, czy tylko podnieść (już i tak ogromne) morale Ukraińców i Ukrainek i pokazać Polsce i reszcie świata prawdę idealnie ujętą w słowa.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.