Ksiądz Maciej Słyż, opisujący siebie jako Prezbiter Świętego Kościoła Rzymskokatolickiego, oburzył się na Twitterze, że postać krasnoludzicy w najnowszej ekranizacji dzieł J. R. R. Tolkiena nie ma brody.
Jako że na ulicach często mijamy przybyszów z Śródziemia, dobrze wiemy, że faktycznie ekranizacji Amazon Prime daleko do zgodności z rzeczywistością.
Zapytaliśmy napotkaną przypadkiem krasnoludzicę (również bez brody) o to, jak się czuje z tą nowoczesną reprezentacją w mediach, i czy nie czuje się źle, odchodząc od tradycji swojego ludu.
Kobieta wyjaśniła nam, że od czasu wynalezienia kremu do depilacji ona i jej koleżanki zdały sobie sprawę z tego, jak niepraktyczne jest owłosienie na twarzy. Że przeszkadza przy nakładaniu makijażu, utrudnia pocałunki, a na dodatek powoduje zadrapania na dekolcie.
- Trzeba iść z duchem czasu - odpowiada totalnie istniejąca krasnoludzica. - W końcu ludzkie kobiety też czasem pozbywają się włosów, których nawet nie widać pod ubraniem. My też tak chcemy.
Krasnoludzica nie chciała się odnieść bezpośrednio do słów księdza, ponieważ - jak stwierdziła „w jego uniwersum są jeszcze dziwniejsze rzeczy, jak gadające osły, dary z napletków i niepokalane poczęcia. A on ma problem z moją brodą?”.
Jak widać, zasięgi kapłanów wykraczają już poza ich własna religię, jednak z chęcią spytamy księdza Macieja, co sądzi o tym, że Jezusa wciąż grają biali aktorzy? Bo chyba wie, że to nie do końca zgodne z książką.
To jest ASZdziennik i tylko krasnoludzica jest zmyślona.