Fot. Paweł Rybicki/Twitter/ Marek Szandurski/East News.
REKLAMA
"Wolne media są fundamentem demokracji. Chcę, by decyzja o tym, który kanał telewizyjny oglądam, należała wyłącznie do mnie. Chcę mieć dostęp do różnorodnych informacji, programów i rozrywki" - czytamy w apelu TVN.
Całość można przeczytać i podpisać TUTAJ.
Nie trzeba było jednak długo czekać, by światło dzienne ujrzały nowe fakty dotyczące apelu.
Wśród demaskatorów tej haniebnej akcji znaleźli się m.in. Paweł Rybicki, wcześniej współpracujący ze sztabem Andrzeja Dudy w czasie kampanii prezydenckiej w 2015 roku.

Rybicki poświęcił tej bulwersującej sprawie kilka tweetów, a w jednym z nich postawił stacji TVN ultimatum.
"Pokażcie listę tych podpisów, jeśli tak cenicie prawdę. Przecież przy takim systemie jaki stosujecie, możecie wpisać dowolną liczbę" - napisał.
Spisek przejrzała też m.in. Małgorzata Jacyna-Witt, przewodnicząca klubu radnych PiS w sejmiku województwa zachodniopomorskiego.
"I jak tam lewaki, nie głupio wam, że te podpisy pod petycją TVN, to oszustwo?
Można podpisywać się za kogoś lub robić sobie jaja podpisując się jajcarsko. Mail wpisać dowolny. Ehhh.... Jak te dzieci ;) Tylko wygłupy wam w głowie" - czytamy na jej koncie.

Swoimi wynikami śledztwa podzielił się też Robert Bąkiewicz, prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości i organizator tej imprezy.
"Ta liczba podpisów jest tak wiarygodna jak sam TVN. Znów kłamią i oszukują
Petycja TVN "przyjmuje" wymyślone adresy email. Zero weryfikacji. To znaczy, że można ustawić mechanizmy internetowe oraz ludzi do wpisywania setek tysięcy i milionów nie istniejących w rzeczywistości danych" - napisał na Twitterze.

Tymczasem na twitterowym koncie TVN24 widnieje informacja, że pod petycją zostawiono już prawie 2,5 mln podpisów. Nie wiadomo, jak wiele z nich pochodzi od prawicowych polityków i działaczy, którzy chcieli w ten sposób udowodnić swoje odkrycie.
To jest ASZdziennik, ale nic nie zostało zmyślone.