
REKLAMA
Publiczność, która przyszła na koncert w ramach organizowanego przez NCK festiwalu Eufonie, usłyszała komunikat, że utwór Szymańskiego - koncert na flet i orkiestrę "it’s fine, isn’t it?" - nie zostanie wykonany. Zamiast tego zagrano "Fratres" Arvo Pärta, który też jest wspaniałym kompozytorem i nie obraża polskiego męża stanu, więc chyba to lepszy wybór.
Jak napisał Szymański w liście do "Gazety Wyborczej", już 12 listopada osoba z otoczenia festiwalu zwróciła się do niego z prośbą o usunięcie słów Kaczyńskiego z utworu, uzasadniając to celną myślą, iż "niektóre osoby zaangażowane w wykonanie utworu mogą czuć się uwikłane wbrew własnej woli w przekaz o charakterze satyry politycznej".
Niestety, kompozytor nie był wystarczająco skłonny do kompromisu. Zamiast skwapliwie przytaknąć i usunąć gorszący cytat, zaproponował, że podmieni klip dźwiękowy z Kaczyńskim na inny, ze słowami "tekst usunięty w wyniku włączenia autocenzury". To było głupie, bo przy cenzurowaniu sztuki żaden cenzor nie chce, żeby wspominać o cenzurze. Po co?
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", dyrektorem NCK, a także dyrektorem artystycznym festiwalu jest Rafał Wiśniewski, socjolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który nominację odebrał 4 lata temu z rąk ministra Glińskiego. Radzie programowej Eufonii szefuje natomiast Mieczysław Kominek, "muzykolog blisko związany z PiS".
Obu panom gratulujemy świetnej decyzji o usunięciu utworu z festiwalu.
Bo teraz dowie się o nim jakieś 100 razy więcej Polaków.
To jest ASZdziennik, ale nie zmyśliliśmy tej historii.