Miły gest gościni TVP. Pięknie zgasiła prezenterkę bajdurzącą o tym, jakie są Ukrainki
Marta Nowak
18 listopada 2021, 18:57·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 listopada 2021, 18:57
"Pytanie na śniadanie" w TVP, rozmowa o relacjach damsko-męskich, konkretny temat: związki przekraczające granice państw. W studiu dwie polsko-ukraińskie pary, miła rozmowa. I ten moment, kiedy prowadząca Izabella Krzan z uśmiechem zaczyna pleść wysnute z dupy opowieści o Ukrainkach w obecności dwojga gości z Ukrainy w studio. Gratulujemy, super!
Reklama.
Cenną lekcję o tym, że stereotypy to nie fakty, większość z nas przerobiła na godzinie wychowawczej w III klasie podstawówki - ale jak widać nie wszyscy. Na szczęście w studiu była również gościni, która wytłumaczyła prezenterce, że generalnie pieprzy głupoty - tak kulturalnie, jak tylko się da w stosunku do kogoś, kto rzeczywiście pieprzy głupoty. Zobaczcie sami:
- Nie ma co ukrywać, mężczyźni, Polacy lubią Ukrainki - rozpoczęła z werwą Krzan. - Bo Ukrainki są ciepłe, są takim uosobieniem domu, dobroci, rodziny. W dużym stopniu, bardzo często.
Na usta ciśnie się pytanie, jak bardzo często i czy stopień bycia uosobieniem domu zależy od tego, ile razy w tygodniu żona-Ukrainka podaje mężowi-Polakowi gorący barszcz. Warto by też dowiedzieć się, czy na przykład wszystkie Polki w Niemczech są tak samo ciepłe i rodzinne jak Ukrainki w Polsce, czy może jednak to jakaś banalna fantazja o Kobiecie ze Wschodu, którą prezenterka publicznej telewizji powiela z pełnym przekonaniem. Tyle pytań!
A oto, jak skontrowała to Monika Kowalewska - gościni programu, której partner Anton pochodzi z Ukrainy, i została zapytana o to, jakie cechy przypisałaby właśnie jemu.
- Ja byłabym daleka od tego, żeby wszystkich szufladkować. Absolutnie nie [należy] dzielić ludzi na nacje, z tego względu, że każdy z nas jest inny. Gdybyśmy mieli wskazać jednym czy trzema słowami, jacy są Polacy czy jakie są Polki, to nie uda się tego zdefiniować tak, żeby nikogo nie skrzywdzić albo... No, myślę, że na tym mogę skończyć - wytłumaczyła z poczuciem krindżu w oczach, a prowadzący szybko przeformułowali pytanie, bo chyba przedtem myśleli, że goście ochoczo dołączą do festiwalu przypisywania sobie cech na podstawie miejsca urodzenia.
Program pozostawił nas w poczuciu silnego zdezorientowania. Mimo obejrzenia go trzy razy wciąż nie dowiedzieliśmy, co uosabiają i jakie są wszystkie Polki.
Bo - przedziwne! - wychodzi na to, że niektóre mówią głupoty, a inne nie.