
Reklama.
- To musi być stworzenie bardziej prymitywne, bo na przykład już takie gibony wykazują duże zdolności społeczne i mogą popisać się nie lada motoryką: wstawienie kartonu po mleku do pojemnika na metale i tworzywa sztuczne mogłyby opanować po jakichś pięciu powtórzeniach - twierdzą domownicy.
W przeciwieństwie do kogoś, lub raczej czegoś mieszkającego w tym domu. Ale kto/co mogłoby to robić?
Przecież chyba nie Mateusz - rodzony syn i kochany brat, oczytany absolwent 5-letnich studiów. On na pewno zna zasady zasady koegzystowania w społecznościach i nie zachowywałby się jak jakiś jaskiniowiec, chociaż i oni już wiedzieli, że w spiżarniach nie należy przechowywać rzeczy zbędnych.
Rodzina nie chce osądzać go pochopnie: może - gdy nikt nie widzi - do kuchni zakrada się jakiś borsuk, wypija mleko i porzuca karton w lodówce? W przypadku borsuka takie zachowanie byłoby normalne i nikt nie miałby pretensji. Ale znowu: skąd borsuki w centrum Łodzi?
Sprawca staje się tymczasem coraz bardziej zuchwały.
Ten prymityw podczas śniadania postawił przed Mateuszem szklankę mleka na blacie stołu, chociaż obok leży cała sterta podkładek.
To jest ASZdziennik, wszystkie wydarzenia i cytaty zostały zmyślone.