Fot. 123rf.com
REKLAMA
To pewien regres w stosunku do stanu sprzed trzech tygodni, kiedy Aleksandra wróciła z urlopu. Wówczas miała tylko 280 godzin niedoborów i już widziała światełko w tunelu.
- Niestety, październik w pracy jak na razie intensywny - uśmiecha się 30-latka, zabawnie przytrzymując zapałkami powieki.
Jak wynika z wyliczeń ASZdziennika, część z 360 brakujących godzin można by ewentualnie wymienić ze snu na masaż lomi-lomi, kąpiel z dodatkiem alg lub relaks w grocie solnej. Niestety, wszystkie te aktywności są dla poznanianki dosyć niedostępne, bo trzeba na nie zarobić, zarezerwować zabieg oraz dojechać, więc nasza kalkulacja kompletnie nie ma sensu.
Aleksandra wie, że - w obliczu Q4, zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia oraz faktu, że 6 grudnia trzeba będzie napchać dziecku skarpetę o piątej rano - w tym roku już nie będzie lepiej. Nie traci jednak pogody ducha i intensywnie nadrabia straty, póki może.
- Jeszcze rano miałam na liczniku 360,5, ale ucięłam sobie półgodzinną drzemkę zamiast obiadu - zdradza swój trik poznanianka. - Ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka!
Przy tak zdrowym i dobrym podejściu do stojącego przed nią wyzwania można patrzeć w przyszłość z optymizmem. Jak policzyła Aleksandra, przy wykorzystywaniu na sen każdą chwilę, której nie przeznacza na pracę, szkolenia, dojazdy, zakupy, gotowanie, sprzątanie, zmywanie oraz opiekę nad córką, istnieje szansa, że już wkrótce będzie zupełnie wyspana.
- Tak w 2030 r.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.