Julia Przyłębska w rozmowie z Interią opowiedziała o spotkaniach ze swoim przyjacielem Jarosławem Kaczyńskim. Wbrew pozorom podobno wcale nie knują, jak jeszcze bardziej obrzydzić życie Polakom, tylko snują głębokie filozoficzne dysputy.
- Mam wrażenie, że w tym pytaniu jest zawarta teza, że nie powinnam się spotykać ze znajomymi i przyjaciółmi, bo jestem Prezesem Trybunału Konstytucyjnego. (...) Ale czy naprawdę wszystko musimy sprowadzać do polityki i towarzyszącego jej sporu? - odpowiedziała Przyłębska na pytanie o to, kiedy ostatnio widziała się z Jarosławem Kaczyńskim.
- A może te zarzuty biorą się stąd, że nasi krytycy nie wyobrażają sobie, że można siedzieć do późnej nocy i dyskutować o problemach metafizycznych, o byciu bytu, który dokonuje się w nicościowaniu nicości. Tu akurat Heidegger - dodała.
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego wspomniała też o innych tematach, które porusza na prywatnych spotkaniach. O "tym, czy jesteśmy rozmową", o "nieopublikowanej, najnowszej powieści przyjaciela", o życiu i ostatnio obejrzanych filmach.
- Można wspólnie słuchać muzyki, a o innych mówić z szacunkiem - zamyśla się Przyłębska.
I my rozumiemy to zawieszenie między ontologią fundamentalną a "żyj, śmiej się, kochaj". Wiadomo, że Kaczyński, Przyłębska i przyjaciele wolą rozprawiać o nicościowaniu nicości niż o nicościowaniu polskiej demokracji.
W końcu nikt nie lubi rozmawiać o pracy.
To jest ASZdziennik, ale żaden cytat Julii Przyłębskiej nie został zmyślony.