
REKLAMA
- Pierwszy tydzień urlopu to czas swoistej terapii szokowej - tłumaczy kierujący badaniami prof. Tomasz Popowicz. - Nasz organizm jest rozregulowany z powodu zbyt szybkiego odstawienia złych emocji.
Pracownicy, którzy nagle odcinają się od PILNYCH mail, niemiłego szefa zmiany lub polityki z Twittera, bezskutecznie próbują dostrzec piękno w przyrodzie lub odnaleźć przyjemność w spędzaniu czasu wolnego na odpoczynku.
Drugi tydzień urlopu przynosi pewną stabilizację. Organizm próbuje zrekompensować sobie brak znienawidzonej pracy narzekaniem na komary, wysokie temperatury lub zbyt małe porcje frużeliny na gofrze.
Dopiero w trzecim tygodniu wypoczynku dochodzi do obniżenia poziomu kortyzolu w organizmie. To wtedy ustępują nerwobóle brzucha, by już pierwszego dnia po powrocie do pracy mogły uderzyć ze zdwojoną siłą.
Badacze w podsumowaniu podkreślają ponadto, że muszą iść na urlop, bo nie chce im się pisać nudnych podsumowań, których i tak nikt potem nie czyta.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.