
Reklama.
- Mogę jednego? - zapytał Sebastian, wskazując na jednego burgera, którego zamówił sobie Maciek.
I poczęstował się Veggie Burgerem nie czekając na odpowiedź, bo przecież Maciek zawsze dzielił się z nim frytkami i nigdy nie miał nic przeciwko.
- Przysięgam, ostatni - zapewnił Sebastian, dojadając burgera. - Mogę jedną? - dodał sięgając po trzy frytki.
Maciej nie jest jedynym poszkodowanym gościem, który skarży się na konsekwencje wprowadzenia nowego burgera warzywnego do Maka. Szacuje się, że każdego dnia znajomi wegetarianie z przyzwyczajenia wyjadają znajomym nawet połowę posiłku. Zawsze dostawali zgodę na ziemniaki, więc dlaczego z innymi warzywami miałoby być inaczej?
- Przychodzę z Olą na Veggie Burgera już trzeci raz, ale jeszcze ani razu go nie spróbowałam - skarży się Paulina z Warszawy. - Ważne, że Oli najwyraźniej bardzo smakuje, bo z jakiegoś powodu zaczęła używać słów "wegenialny" i "wegelacja", a nawet nie wiedziałam, że takie istnieją.
Jak potwierdza sama Ola, to wszystko dzięki kotletowi z m.in. marchwi, grochu i brokułów, a także sałacie, serowi cheddar i świeżym pomidorom, które znalazła na tacy u Pauliny złożone w jednego burgera. Paula zawsze pozwalała jej dojeść warzywa podczas wizyt w Maku, więc po prostu robi jej przysługę: by nic się nie zmarnowało.
Jak ustaliliśmy, wegetarianie nadal mają zgodę na podjadanie frytek i wegeburgerów, ale podjedzony tonaż Veggie Burgerów będzie doliczony do ich ogólnego długu warzywnego.
Jak bowiem podliczyli goście McDonald's, przeciętny kumpel i koleżanka mają średnio 350 kg ziemniaków długu w podebranych frytkach.
To jest ASZdziennik dla Veggie Burgera w McDonald's.