
REKLAMA
Jan Miszczak był związany z "Nowinami" od ponad 30 lat, więc najwyraźniej myślał, że może sobie p o z w a l a ć. Być może poprzedni naczelny - Stanisław Sowa, który odszedł z dziennika po 15 latach pracy - przymykał na to oko, ale nowy nie zamierza pobłażać takiemu zachowaniu.
Spójrzmy, jak ironizował w swoim felietonie niesforny Miszczak:
"Moja niesłuszna niechęć do prezesa Orlenu Daniela Obajtka była spowodowana stałym wprowadzaniem mnie w błąd przez media niezależne. Na szczęście ich autonomia została w porę zatrzymana przez samego Obajtka, gdy kierowany przez niego Orlen wykupił całą gamę pism Wydawnictwa Polska Press" - pisał niesubordynowany dziennikarz.
Na szczęście głupi tekst nie został wydrukowany, a Rogowski zakończył współpracę z felietonistą, uzasadniając to tym, że "jako redaktor naczelny nie mogę pozwolić na to, by dziennikarz czy publicysta podważał zaufanie do gazety, dla której pisze". Mądrze!
Z decyzją naczelnego w pełni zgadza się Dorota Kania, nowa członkini zarządu Polska Press ds. redakcyjnych. Jak słusznie podniosła w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl, "dbanie o wizerunek i dobre imię Polska Press i należących do firmy gazet jest bardzo ważne".
To nie pierwszy raz, kiedy Jan Miszczak sam sobie szkodzi, pisząc głupoty. W 2007 r., za poprzedniej kadencji PiS, pracował jako korespondent z PAP i tę robotę też stracił.
To jest ASZdziennik, ale nic nie zostało zmyślone.